Fizyk Markita Landry założyła laboratorium, aby robić zdjęcia tego, co dzieje się między komórkami. Pomyślała, że rozmieszczenie nanorurek węglowych wokół nich pomoże jej zobaczyć, co dzieje się w środku, ale nanorurki wciąż przebijały ściany komórkowe. I choć projekt teoretycznie zakończył się niepowodzeniem, to przyniósł rozwiązanie innego problemu.
Przez dziesięciolecia naukowcy próbowali różnych sposobów modyfikowania genetyki roślin. W ich przypadku jest trudniej niż ze zwierzętami, ponieważ oprócz błony komórkowej rośliny mają również ściany komórkowe wykonane ze sztywnego włókna celulozowego, które po związaniu z innymi ścianami komórkowymi tworzy strukturę rośliny. Wstawienie pojedynczej nici DNA do rośliny byłoby właściwie niemożliwe. Ale elektrostatyczne przyleganie nici DNA do jednej z nanorurek Landry spowodowało, że narzędzie stało się idealną „platformą dostarczania DNA”.
Czytaj też: Jeszcze łatwiejsza uprawa roślin z ogródkiem OGarden Smart do mieszkania
Obecne metody bioinżynierii roślin obejmują głównie tzw. biolistykę oraz sposób podobny do konia trojańskiego, w którym naukowcy ukrywają DNA wewnątrz bakterii, które infiltrują roślinę. Obie są jednak mało efektywne. Metoda wykorzystująca nanorurki jest znacznie lepsza i pozwala na szerszy zakres modyfikacji. Dzięki precyzyjnemu narzędziu do modyfikacji genów może stworzyć rośliny odporne na herbicydy, szkodniki, choroby czy susze.
Ponieważ technika uniemożliwia wprowadzenie obcego DNA do samego genomu rośliny, takie uprawy nie byłyby uważane za „zmodyfikowane genetycznie” w Stanach Zjednoczonych i innych krajach poza Unią Europejską. Po udanych eksperymentach z komórkami rukoli i pszenicy naukowcy z Berkeley testują obecnie dyfuzję nanorurek w tytoniu, bawełnie i innych odmianach pszenicy.
[Źródło: popularmechanics.com]
Czytaj też: Odzyskany gips z elektrowni może pomóc w uprawie roślin