BMP-1 nie było idealnym dziełem Sowietów, ale i tak powstał w niebotycznej wręcz liczbie. To głównie dlatego ten bojowy wóz piechoty tak długo utrzymuje się na służbie zwłaszcza Rosji oraz Ukrainy, czyli państw, które zamiast pożegnać się z tą przestarzałą konstrukcją, postanowiły dać im drugie życie w ramach programów modernizacyjnych. Co więc wyjdzie z pojedynku BMP-1TS kontra BMP-1AM? W nim w szranki (na papierze) wejdzie przykład ukraińskiej i rosyjskiej modernizacji najpowszechniejszego bojowego wozu piechoty w historii.
Nieskuteczny na froncie, przestarzały i zagrażający nawet załodze. Taki oto jest BMP-1 w oryginale
Projektanci z biura konstrukcyjnego Czelabińskiej Fabryki Traktorów otrzymali tym samym zadanie opracowania BMP-1 do zwalczania wrogich przeciwpancernych pocisków kierowanych i czołgów oraz wspierania tych własnych. Prace trwały od 1960 do 1966 roku i zaowocowały prototypem Obiekt 764 oraz Obiekt 765, który finalnie trafił do masowej produkcji i na służbę w tym samym roku.
Powstały w ramach tych prac „mini-czołg” z możliwością transportowania 11 żołnierzy piechoty oraz trzyosobowej załogi, doczekał się uzbrojenia, które obejmuje:
- niskociśnieniową armatę gładkolufową 2A28 Grom kalibru 73 mm
- wyrzutnię 9S428 kierowanych pocisków 9M14 Malutka
- karabin maszynowy PKT kalibru 7,62 mm sprzężony z armatą
Z pozoru nie wydaje się to mało zaawansowanym zestawem, ale w boju te systemy nie były tak skuteczne, jak możecie przypuszczać. Dodatkowo słabe opancerzenie, niski komfort i bardzo utrudnione wychodzenie z pokładu tego BMP sprawia, że podróż w nim to katorga, korzystanie z uzbrojenia rodzi ryzyko urwania ręki, a samo wychodzenie z niego podczas desantu przypomina istny koszmar.
Czytaj też: Ulepszyć grata i naprawić błędy ZSRR, czyli jak Ukraina modernizuje BMP-1 do BMP-1TS
To chyba wystarczające powody, aby coś z nim zrobić, czyż nie? Oczywiście najłatwiej postąpić w prosty sposób i całkowicie porzucić sprzęt na rzecz nowych projektów, ale Ukraina i Rosja postanowiły pozostać przy BMP-1, próbując naprawić wpadki sowieckich projektantów. Jak tego dokonali? Przeczytacie to w naszych rozbudowanych artykułach zarówno na temat rosyjskiego BMP-1AM Basurmanin, jak i ukraińskiej „Spisy”, czyli BMP-1TS. Pozostaje więc pytanie – co lepsze?
BMP-1TS kontra BMP-1AM – dlaczego Ukraina wygrywa?
Zacznijmy od tego, że oba państwa wiedziały, że z tego BMP nowego Stykera nie będzie, dlatego zamiast stawiać na rozległe modernizacje, postawiły na te skoncentrowane na najważniejszym – zwiększeniu siły ognia możliwie najniższym kosztem. W przypadku BMP-1AM sprawa okazała się prosta. Jako że zasoby rosyjskich BMP-1 idą w grube tysiące, Rosja potrzebowała prostego, szybkiego i przede wszystkim taniego sposobu na ulepszenie takiej liczby pojazdów. Rozwiązanie? Zastąpienie oryginalnej wieży zdalnie sterowanym modułem BPPU-1, które możecie kojarzyć m.in. z transportera opancerzonego BTR-81A.
Dokładnie w tę samą stronę poszła Ukraina po potwierdzeniu wszystkich bolączek oryginału podczas wojen trwających od 2014 roku. BMP-1TS sięgnął po moduł BM-5 Spis (zwany też Spisa) firmy Techimpex, który obejmuje automatyczną armatę 30 mm typu ZTM-1, dwa przeciwpancerne wyrzutnie pocisków kierowanych Barier i tradycyjny sprzężony karabin maszynowy 7,62 mm.
Czytaj też: Katiusza zwana organami Stalina. Najpopularniejsze wyrzutnie rakietowe ZSRR straszyły upiornym wizgiem
Co ciekawe, zarówno rosyjskie, jak i ukraińskie odświeżenie BMP-1 konsekwentnie zgodziło się do jednego – 30-mm automatyczna armata to podstawa. W rzeczywistości wykorzystywane przez BMP-1AM działko 2A72 dało życie ZTM-1, które jest praktycznie jego kopią (licencjonowaną). Ukraiński ZTM-1 może jednak cechować się niższą celnością z racji niższej sztywności lufy, ale obie armaty nie są idealne, co podkreślił jeden z naszych czytelników pod podlinkowanym wyżej artykułem.
Sama armata 2A72 ma opinię niecelnej, szczególnie przy strzelaniu seriami, z uwagi na lufę wpadającą w trudne do wygaszenia drgania. Uzbrojenie pozbawione jest stabilizacji, więc nie ma mowy o prowadzeniu w ruchu, a wieża nie ma SKO, więc celowanie jest dosłownie w rękach operatora uzbrojenia
– pisze pan Piotr w komentarzu na temat naszego artykułu o BMP-1AM i rzeczywiście ma rację.
Obie armaty ważą ~84 kg, mogą strzelać amunicją przeciwpancerną i odłamkowo-burzącą, której prędkość wylotowa sięga 960 m/s. Szybkostrzelność wynosi 300-330 strzałów na minutę, a każdy pocisk może zwalczać cele lekko opancerzone na dystansie do 2000 metrów, radząc sobie ze stanowiskami ppk, pojazdami nieopancerzonymi i siłą żywą na dystansie do 4000 metrów. Na dystansie 2-2,5 km jest też możliwe zestrzelenie celów powietrznych.
Poza tym kolejną ważną cechą obu modernizacji jest sięgnięcie po nowsze pociski przeciwpancerne… choć Rosja nieco z nimi przesadza. Dlaczego? Bo dumnie stwierdza, że na BMP-1AM może montować pociski 9M115 Metys, ale w praktyce nigdy nie widziano tak uzbrojonego Basurmanina. Sprawa ma się podobnie z samym systemem celowniczym, bo zamiast zapowiadanego przyrządu TKN-4A-3 z termowizorem, 1AM mają zwykle dzienno-nocny przyrząd TKN-4GA-1 z laserowym dalmierzem.
Czytaj też: Dla Amerykanów to czarne dziury. Dlaczego te rosyjskie okręty podwodne niepokoją USA?
Znacznie lepiej pod tym kątem wypadają ukraińskie BMP-1TS, które to występują z dwoma wyrzutniami pocisków kierowanych Barier-W o zasięgu 7 km, z tandemową głowicą kumulacyjną i laserowym systemem naprowadzania. Gdyby tego było mało, ta ukraińska wieża posiada stabilizację, celownik termowizyjny, dalmierz, komputer balistyczny oraz system automatycznego śledzenia celu. Dzięki temu ukraiński BMP-1 spisuje się lepiej w nocy i w ruchu, przez co deklasuje rosyjską modernizację tego BWP, ale z drugiej strony jest od niej droższy i trudniejszy (przez zaawansowanie wieży Spisa) w produkcji.