Bombowiec B-52, a dokładnie Boeing B-52 Stratofortress odbębnia już swój 67 rok w służbie Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, a pomimo tego nadal nie widać na horyzoncie jego emerytury. Cały szereg ulepszeń uzupełniło kolejne, ale tym razem rewolucjonizujące system wyrzutni pocisków.
Nie myślcie jednak, że B-52 służą nadal w lotnictwie w swojej pierwotnej wersji. Tak wiele lat sprawiło, że te bombowce przeszły oszałamiającą liczbę ulepszeń i możemy być pewni, że czeka je masa kolejnych, zanim staną się zbyt stare, aby pozostać w użyciu. Bombowiec zawiera teraz amunicję sterowaną laserowo , samostabilizujące się bomby, pociski samosterujące i inne inteligentne bronie dystansowe.
Czasy, w których bombowce miały za zadanie po prostu zrzucić na cele bomby już dawno minęły. Powodów tego możemy doszukiwać się m.in. w coraz to bardziej zaawansowanych zabezpieczeniach przeciwlotniczych.
Najnowsze ulepszenie skupia się z kolei na CRL, czyli konwencjonalnej wyrzutni, która po testach wykazała, że uaktualnione B-52 będą w stanie nie tylko latać z większym zapasem amunicji, ale też szybciej posyłać je w stronę wroga. Jest to też dopięcie na kolejny guzik modernizacji z 2015 roku, która to sprawiła, że B-52 zaczął przenosić swoje pociski w obrotowej wyrzutni… umożliwiając wystrzelenie na raz wyłącznie czterech z nich i przeładowania, co wymagało od pilota wielorazowego podejścia do celu.
Teraz dorzucenie kolejnych 12 pocisków pod skrzydłem i zwiększenie ładowności całego CRL sprawiło, że „B-52 ma możliwość szybkiego wystrzelenia 20 sztuk amunicji na obszarze docelowym. Wcześniej musiałyby zrzucić część swojej amunicji, ponownie włączyć CRL i wreszcie dokonać kolejnego przelotu”.
Czytaj też: Zespół robotów radzi sobie świetnie z przygotowywaniem amunicji do recyklingu
Źródło: New Atlas