Wszechświat nieustannie się rozszerza, ale określenie tempa tego zjawiska stanowi ogromne wyzwanie. Rozwiązaniem mogą okazać się tzw. ciemne syreny, związane z aktywnością gwiazd neutronowych i czarnych dziur.
Zderzenia tych obiektów mogą być wykrywane przez detektory fal grawitacyjnych, choć pozostają niewidoczne dla „klasycznych” teleskopów. W zależności od odległości od Ziemi, owe kolizje będą mniej lub bardziej natężone, dzięki czemu naukowcy mogą oszacować, gdzie do nich doszło.
Czytaj też: Rekordowo odległy kwazar jest niemal równie stary, co wszechświat
Raz zdarzyło się nawet, że falom grawitacyjnym towarzyszył rozbłysk, który udało się zaobserwować w 2017 roku. Dzięki temu fizycy obliczyli potencjalną wartość stałej Hubble’a, która określa tempo rozszerzania wszechświata. Niestety, pojawiły się wątpliwości co do skuteczności pomiarów. Do ich skalibrowania koniecznych byłoby co najmniej 50 takich obserwacji.
Ciemne syreny, przy wykorzystaniu zaawansowanych detektorów, mogłyby dostarczyć dokładnych pomiarów stałej Hubble’a
Być może istnieje jednak szybsza droga, związana z ciemnymi syrenami. Konieczne będzie też rozbudowanie sieci detektorów fal grawitacyjnych, co powinno nastąpić w ciągu kilku kolejnych lat. W efekcie dokładność pomiarów w zakresie lokalizowania kolizji ma być 40 000 razy wyższa niż ma to miejsce obecnie.
Czytaj też: Czy wszechświat może być płaski?
Dzięki tym informacjom astronomowie będą w stanie zidentyfikować galaktyki, w których doszło do zderzenia, a następnie określić, jak szybko oddalają się one od Ziemi. Nie będzie konieczności obserwowania błysków – i bez tego astrofizycy oszacują stałą Hubble’a z wysoką dokładnością.