Jak informuje Puls Biznesu, ciągle nie wiadomo co dalej stanie się z NASK. Instytut miał trafić pod opiekę Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) i zostać zabrany Ministerstwu Cyfryzacji.
Listopadowa informacja na temat przeniesienia NASK z MC do MNiSW wywołała spore poruszenie. Sam pomysł, bardzo delikatnie, nazwałem wtedy nielogicznym. NASK to instytut badawczy, który zajmuje się wieloma państwowymi projektami. Jak choćby mObywatel i wszystkie powiązane z nim usługi. Projektami, dodajmy, Ministerstwa Cyfryzacji. A to nie koniec, bo do NASK należy choćby CERT, Ogólnopolska Sieć Edukacyjna oraz rejestr domen .pl i wiele innych. Logicznym więc jest, że odpowiedzialnym za to wszystko resortem jest Ministerstwo Cyfryzacji. W przypadku Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego ciężko jest nawet wskazać jakikolwiek wspólny mianownik.
Decyzja wywołała dezorientacje również w samych instytucjach. W zasadzie nikt nie wiedział, co dalej się wydarzy. A skąd w ogóle taki pomysł? Nieoficjalnie chodzi o typową polityczną walkę, dzielenie stołków i zemstę na ministrze cyfryzacji Marku Zagórskim, który odszedł z Porozumienia Jarosława Gowina do PiS. W polityce, jak wiadomo, ciężko momentami o logikę. Szczególnie w obliczu zdrady.
Mamy jednak styczeń i przyszłość NASK-u ciągle jest nieznana. Swoją opinię w tej sprawie wydała Rada ds. Cyfryzacji.
To organ doradczy przy ministrze cyfryzacji, który przyjął w tej sprawie jednogłośną uchwałę:
Rada do spraw Cyfryzacji wyraża zaniepokojenie tymi planami i wnosi o ich rewizję w głębokim interesie efektywnego rozwoju cyfryzacji oraz budowy krajowego systemu cyberbezpieczeństwa w Polsce.
Józef Orzeł, przewodniczący Rady Cyfryzacji, jest osobą z kręgu zaufania Jarosława Kaczyńskiego. Jego zdanie jest w tej sprawie bardzo ważne i kto wie, być może NASK pozostanie tam, gdzie jego miejsce.