Ogromne puste przestrzenie między galaktykami mogą rozciągać się na miliony lat świetlnych i zostawać przy tym pustymi. Ale jednocześnie owe przestrzenie zawierają więcej materii niż same galaktyki.
Materia między galaktykami – często nazywana medium międzygalaktycznym, lub w skrócie IGM – to głównie gorący, zjonizowany wodór z mniejszymi ilościami cięższych pierwiastków, takich jak węgiel, tlen i krzem. Taka mieszanina nie świeci wystarczająco jasno, aby być widoczną bezpośrednio. Z tego powodu naukowcy muszą poszukiwać jej śladów na podstawie przechodzącego przez nią światła.
Czytaj też: Teleskop Hubble’a zarejestrował niespotykaną galaktykę
W latach sześćdziesiątych astronomowie odkryli kwazary – niewiarygodnie jasne i aktywne galaktyki położone w odległym Wszechświecie. Wkrótce potem zauważyli, że światło z kwazarów zawiera brakujące części. Kawałki te zostały wchłonięte przez coś znajdującego się pomiędzy kwazarem a teleskopami astronomów. Okazało się, że sprawcą „kradzieży” był właśnie IGM. Część tego gazu prawdopodobnie jest efektem Wielkiego Wybuchu, ale cięższe pierwiastki sugerują, że część z nich pochodzi ze starego pyłu gwiezdnego, wyrzucanego przez galaktyki.
IGM pod wpływem przyciągania grawitacyjnego galaktyki powoli gromadzi się w galaktyce, co roku powiększając swoją masę równą Słońcu. Odpowiada to szybkości powstawania gwiazd na dysku Drogi Mlecznej. Aby zbadać IGM, astronomowie zaczęli także przyglądać się szybkim rozbłyskom radiowym, które pochodzą z odległych galaktyk. Poza samym gazem, naukowcy natrafili również w przestrzeni międzygwiezdnej na gwiazdy wyrzucone z własnych galaktyk. Zdaniem badaczy nie są to odosobnione przypadki i takich gwiazd może być całkiem sporo.
[Źródło: livescience.com]
Czytaj też: Europejska Agencja Kosmiczna zaktualizowała ogromną mapę galaktyk