Astronomowie zaobserwowali niesamowite zjawisko. Pole grawitacyjne gwiazdy rozerwało asteroidę na kawałki, rozpraszając jej metaliczne fragmenty, które utworzyły wokół gwiazdy błyszczącą auerolę.
W Drodze Mlecznej znajduje się biały karzeł, który przez lata emitował stałą ilość światła w podczerwieni. W 2018 roku ta ilość się jednak zmieniła. W ciągu sześciu miesięcy światło z tego punktu w kosmosie stało się o 10% bardziej intensywne, a wartości cały czas rosną. Naukowcy uważają, że wiąże się to z faktem powstania chmury metalicznego pyłu pomiędzy Ziemią a gwiazdą, prawdopodobnie z powodu niedawnego rozpadu asteroidy.
Choć poszczególne kawałki skał są małe, to cała chmura jest ogromna – znacznie większa niż gwiazda. Wiązki światła skierowane we wszystkich kierunkach uderzają w nią, ogrzewają i powodują, że kawałki asteroidy emitują światło w podczerwieni. Światło to dociera również do Ziemi, mimo że wiązki światła, które to umożliwiają normalnie nie byłyby w stanie tego zrobić. W rezultacie spory obszar nieba się rozjaśnia.
Aby to wyjaśnić, wyobraźmy sobie latarkę skierowaną w naszym kierunku w bezchmurną noc. Jeśli będzie skierowana na wprost, zobaczymy jedynie niewielką kropkę światła. Jeśli jednak skierujemy latarkę na obłok dymu bądź mgły, wiązka światła będzie znacznie lepiej widoczna. Zdaniem autorów badania, za powstanie owej chmury odpowiada zjawisko zwane zaburzeniem pływów, które wiąże się z działaniem grawitacji.