Wszyscy boimy się, że pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie, spotka nas ten sam los, co dinozaury. Zagłada przyjdzie z kosmosu. Czy faktycznie są powody, by tak myśleć? Czy asteroida kiedyś zniszczy życie na Ziemi?
30 czerwca 1908 r. asteroida uderzyła w region w tajdze w środkowej Syberii nad rzeką Podkamienna Tunguzka, niszcząc zalesiony obszar wielkości dużego miasta. Tego typu zdarzenia nie są niczym wyjątkowym na osi czasu Ziemi. Nie ma wątpliwości, że ogromne kosmiczne skały mogą potencjalnie zagrozić życiu na naszej planecie. Ale czy faktycznie powinniśmy obawiać się apokalipsy?
Dzień Planetoid
Naukowcy wzywają do przyspieszenia wysiłków w celu wykrycia planetoid zmierzających w rejony Ziemi w następnej dekadzie i zwiększenia funduszy na ten cel. Z tego powodu stworzono Międzynarodowy Dzień Planetoid, czyli cykl organizowanych corocznie na całym świecie wydarzeń o charakterze naukowym i popularnonaukowym. Pomysłodawcami Dnia Planetoid byli: filmowiec Grigorij Richters, dyrektor operacyjny Fundacji B612 Danica Remy, astronauta Apollo 9 Rusty Schweickart oraz gitarzysta Queen i astofizyk Brian May. Ponad 200 naukowców i artystów podpisało Deklarację Dnia Planetoid, m.in. Richard Dawkins, Bill Nye, Michael Collins, Jim Lovell, Peter Gabriel, Aleksiej Leonow, Kip Thorne, Chris Hadfield i Brian Cox.
Ale część uczonych twierdzi, że istniejące programy obserwacji nieba są wystarczająco dobre i nie należy straszyć ludzi.
– Zagrożenie uderzenia asteroidy jest bardzo łatwe do przecenienia i niezrozumienia. Popularna koncepcja asteroid polega na tym, że grożą nam i zabiją nas wszystkich, a to po prostu nieprawda – mówi Eric Christensen z University of Arizona w Tucson.
Christensen kieruje Catalina Sky Survey, finansowaną przez NASA inicjatywą, której zadaniem jest identyfikacja potencjalnie niebezpiecznych asteroid przy użyciu teleskopów naziemnych. W ciągu ostatniej dekady różne teleskopy naziemne i teleskop kosmiczny WISE wykryły tysiące obiektów bliskich Ziemi (ang. NEO). Można się domyślić, że większe asteroidy to obiekty łatwiejsze do wykrycia, ale jest ich stosunkowo mało. Szacunki wskazują, że znaleźliśmy prawie wszystkie potencjalnie niszczące światy asteroidy – o średnicy przekraczającej kilometr. Problemem są małe obiekty, których do tej pory nie skatalogowano.
Astronomowie mogą oszacować, ile jest asteroid danego rozmiaru, nawet jeżeli nie dostrzegli ich wszystkich. Jeżeli regularnie widzimy ten sam zestaw skał wielkości kilometra i żadnych nowych, możemy być prawie pewni, że znaleźliśmy wszystkie. Trzeba bowiem pamiętać, że asteroidy poruszają się wokół Słońca, więc przypadkowości w ich trajektoriach nie ma. Gdy patrzymy na skały o średnicy poniżej 1 km, różnica między obiektami namierzonymi, a tymi, które faktycznie tam są, stale się powiększa. W związku z tym, nie wiadomo ile jest „małych” kosmicznych skał i które z nich mogą znajdować się na kursach kolizyjnych z Ziemią.
Szukanie nieznanego
Zwolennicy Dnia Planetoid twierdzą, że to właśni mniejsze skały powinny budzić nasz niepokój. Luka w wiedzy naraża nas na ryzyko utraty z pola widzenia prawdziwego zagrożenia.
– Mówimy o obiektach, które mogą cofnąć światową gospodarkę o tysiąc lat lub zabić 100 milionów ludzi. Nie znaleźliśmy wszystkich asteroid, które są zdolne do takich rzeczy – powiedział Ed Lu, szef Fundacji B612, organizacji, która śledzi niebo w poszukiwaniu niebezpiecznych obiektów.
Meteor, który wybuchł nad Czelabińskiem w 2013 r. ilustruje potencjalne ryzyko. Chociaż skała miała tylko 20 m średnicy, było to najsilniejsze uderzenie odnotowane od czasów katastrofy tunguskiej. W Rosji nikt nie zginął, ale ok. 1500 osób zostało rannych, gdyż eksplozja zniszczyła okna i uszkodziła budynki.
Zdarzenie było o tyle niepokojące, że nikt nie spodziewał się, że do niego dojdzie. Meteor był za mały, aby można było namierzyć go odpowiednio wcześniej, ale większość ziemskich teleskopów była tego dnia skierowana w inny rejon nieba. Obserwowała inny, większy obiekt, który nieszkodliwie minął Ziemię. Takie „odwrócenie” uwagi może pewnego dnia okazać się tragiczne.
Skały wielkości obiektu z Czelabińska wchodzą w ziemską atmosferę co kilka dekad, ale ponieważ większość planety jest pokryta oceanami lub niezamieszkania, ryzyko dla ludzi jest minimalne.
– Prawdopodobnie miną wieki, zanim taka asteroida uderzy w zaludniony obszar. Obiekt wielkości bolidu tunguskiego prawdopodobnie spadnie na Ziemię w ciągu kilku stuleci. Ale raczej wydarzy się to nad oceanem – dodał Christensen.
Skoro nic nie grozi nam ze strony dużych asteroid, a te mniejsze częściej trafiają na niezamieszkałe obszary, to w czym problem? Czy możemy spać spokojnie? Wszystko zależy od tego, jakie ryzyko jesteśmy w stanie zaakceptować i ile pieniędzy wydać, aby je zmniejszyć.
Martin Rees z University of Cambridge, który podpisał deklarację z okazji Dnia Planetoid porównuje to do obliczania składki ubezpieczeniowej. Według niego warto wydać miliard dolarów rocznie na zmniejszenie ryzyka kontaktu z asteroidą. To 25 razy tyle, ile NASA wydaje teraz. Obecnie koszty monitorowania nieba w poszukiwaniu potencjalnie niebezpiecznych asteroid nie przekraczają 40 mln $ rocznie.