Kwestia autonomiczności w samochodach Tesli jest obecnie gorąco komentowana, bo ponoć może zostać udostępniona właścicielom jeszcze w tym roku. Pytanie tylko, czy jest w ogóle opłacalna dla Modelu 3?
Obecnie trudno tak naprawdę przewidzieć to, co będzie oferował tryb Full Self-Driving (FSD) Tesli, ale jedno jest pewne – z czasem będzie ulegał poprawie, dzięki nieustannym aktualizacjom oprogramowania. Teraz kupujący muszą więc zdecydować, czy chcą zainwestować 6000 dolców na funkcje FSD, która nie jest nawet gotowa. Jest to o tyle ważne, że Elon Musk stwierdził, że cena ta będzie rosła i ponoć już za miesiąc osiągnie pułap 7000$.
Ponieważ nikt nie ma dostępu do Tesli z w pełni funkcjonalnym FSD, porównywania do niej możemy dokonywać wyłącznie za sprawą bieżącej iteracji Autopilota. Wielu stwierdzi, że nie ma to sensu… i coś w tym jest, bo zapowiadana pełna autonomia może rządzić się innymi prawami oraz zachowaniem. Na to postawił jednak YouTuber Jeremy Judkins, który przeprowadził Model 3 przez serię testów obecnego autopilota.
Ten z kolei ma już do zaoferowania automatyczną zmianę pasów jezdni, nawigację na autostradzie, automatyczne parkowanie, czy funkcję Tesla Summon.
Jeśli ciekawi Was skuteczność samochodu w praktyce, to szczegóły obejrzycie powyżej, ale koniec końców odpowiedź na pytanie jest na tyle zawiła, że tak naprawdę trzeba czekać do premiery FSD. Trudno jednak nie wyczuć, że w tym zamieszaniu najciekawiej prezentuje się sprawa właścicieli starszych Tesli, który mogą wydać 6000$ na przede wszystkim wymianę modułu komputera pokładowego na nowszy.