Wojsko chce sztucznej inteligencji, ale nie zamierza tworzyć jej od zera. Zamiast tego DARPA zamierza rozpocząć program opierający się na tworzeniu SI wykorzystującej mózgi owadów.
W przeciwieństwie do nas owady działają prawie całkowicie w oparciu o proste bodźce. Na przykład ćmy są tak zaprogramowane, aby nawigować w oparciu o kierunek, z którego nadlatuje światło. Właśnie z tego powodu od czasu do czasu kierują się one w stronę żarówek. Tego rodzaju podstawowe zależności są łatwe do wdrożenia, co czyni je przydatnymi dla wojska.
Po raz pierwszy związane z tematem badania prowadzono już w latach 80. na MIT. Być może najbardziej udanym urządzeniem był robot o imieniu Herbert, który mógł samodzielnie poruszać się po biurze i zbierać puste puszki po napojach. Herbert był w stanie uniknąć przeszkód, zidentyfikować i podnieść puszki, a następnie upuścić je do kosza na śmieci, opierając się tylko na 15 prostych zasadach.
Największą siłą Herberta było to, że do działania potrzebna była bardzo mała moc obliczeniowa. Zamiast wewnętrznej mapy biura i złożonego zestawu czujników, oprogramowanie przypominało to występujące u owadów. Herbert mógł w ten sposób wydajniej wykonywać te same zadania. Herbert istniał na długo przed pojawieniem się uczenia maszynowego, ale te same zasady odnoszą się do współczesnej sztucznej inteligencji. Oparta na owadzich instynktach mogłaby być wykorzystana do wykonywania prostych zadań. Kolejna zaleta polega na tym, że szkolenie sieci neuronowych powinno odbywać się znacznie szybciej.
[Źródło: popularmechanics.com]
Czytaj też: Ten system SI uczy roboty chodzenia