Odkąd wystartował sklep Epic Games, czyli Epic Store twórców Fortnite, to coraz więcej dyskusji toczy się na temat obecnego króla na rynku platform cyfrowej dystrybucji, czyli oczywiście Steama. Jednak przywiązanie do aplikacji, to jedno, ale sam fakt, że niektóre gry mogą na nią nie trafić, to zupełnie inna sprawa.
Do tej pory rosnący zbiorek tytułów, które zamiast pojawić się na Steamie, trafią do sklepu Epic w formie albo czasowych, albo permanentnych „ekskluziwów”. Taką drogę obrał Genesis Alpha One, Rebel Galaxy Outlaw, Super Meat Boy Forever, Coffee Stain Studios, nadchodząca graod Coffee Stain Studios, rogue-like Hades, czy obecny już w sklepie RPG Ashen. Jest to spowodowane głównie lepszymi warunkami dla twórców, a nie bazą użytkowników, jaką zapewnia Epic Store. Ta jest oczywiście duża, ale pod kątem świadomych nabywców (mam tutaj na myśli graczy myślących o kupowaniu gier, a nie skórek do Fortnite za kilka dolców), znacznie mniejsza w porównaniu do społeczności zgromadzonej wokół Valve.
Choć bez wyjaśnionej przyczyny (zapewne z sentymentu?) jestem fanem Steama, to muszę przyznać, że decyzja Epic Games cholernie mi się podoba. Epic Store jest bowiem pierwszym tworem, który ma realne szanse na podkopanie renomy Valve, ponieważ już na starcie ma dziesiątki milionów użytkowników, którzy pobrali go w znakomitej większości przez Fortnite. Co z tego wyjdzie? Czas pokaże, ale konkurencja, to konkurencja, więc dzisiejsza sytuacja jest jedynie początkiem zmian Steama, które finalnie po prostu muszą być prokonsumenckie.
Czytaj też: Darmowe gry w Epic Games Store – sklep idzie na wojnę ze Steamem
Źródło: Kitguru