Dezinformacja ruchów antyszczepionkowych przybiera na sile. Jak z nią walczyć, pokazuje Korea Południowa.
Antyszczepionkowa dezinformacja łamanie prawa w Korei Południowej
Jak informuje Korea Times, policja w Korei Południowej wypowiedziała walkę dezinformacji na temat szczepionek. Szczyt działań rozpoczął się 26 lutego, kiedy kraj ruszył ze szczepieniami przeciwko COVID-19.
Do tej pory zatrzymano 279 osób za rozpowszechnianie dezinformacji w Internecie, jak również poza nim. Warto tu wspomnieć np. o 60-latce, która rozwieszała na przystankach autobusowych i słupach ulotki informujące, że chipy w szczepionkach zabiorą Ci życie. Zatrzymania dotyczą też wpisów w Internecie, np. z informacją o tym, że szczepionki na COVID-19 zmienią Twoje geny.
Obecnie toczy się też osiem dochodzeń w sprawie kolejnych dezinformacji. Dotyczących m.in. wywoływania Alzheimera przez szczepionki i tworzenia ich z abortowanych płodów.
Osobom rozpowszechniającym fałszywe informacji grozi do siedmiu lat więzienia lub do 50 mln wonów (ok 44 tys. dolarów) grzywny. Dotyczy to naruszenia ustawy o sieciach informacyjnych i komunikacji.
Gdyby karać za dezinformację w Polsce, policja miałyby roboty na długie miesiące
Wyobrażacie sobie, co by się działo, gdyby takie prawo wprowadzono w Polsce? Antyszczepionkowa dezinformacja nad Wisłą kwitnie w najlepsze. Pandemia rozpowszechniła nie tylko wirusa COVID-19, ale również wirusa dezinformacji.
Tysiące osób wyłączyły telewizor i włączyły myślenie. Efektem czego jest ogromna fala dezinformacji, podsycana przez antyszczepionkowych guru. Dla których to najlepszy czas na zyskanie nowych wyznawców.
Można powiedzieć, że sytuacja z Korei to zamach na wolność słowa. Ale z drugiej strony, jeśli na jednej szali kładziemy ludzie zdrowie i życie, a z drugiej prawo do powielania każdej głupoty jaka ludziom przyjdzie do głowy, wybór jest oczywisty.