Okazuje się, że Winston Churchill namawiał siły alianckie do zbombardowania obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
Auschwitz-Birkenau to zespół niemieckich obozów koncentracyjnych, które funkcjonowały na terenie Oświęcimia w latach 1940-1945. W sierpniu 1944 r. w Auschwitz przebywało około 400 tys. osób. Łącznie, do końca wojny, zginęło tam około 1,1 mln osób. Jednak dopiero w kwietniu 1944r., kiedy to z obozu zbiegło dwóch więźniów, alianci dowiedzieli się, co dokładnie dzieje się na terenie placówki.
Zaczęły się więc narady dotyczące planu działania w związku z obozem. Raporty z okresu od maja do lipca 1944 roku trafiały do neutralnej szwajcarskiej Rady ds. Uchodźców Wojennych oraz kilku innych instytuacji. Winston Churchill, brytyjski premier, był tak zaniepokojony zawartością dokumentów, że wydał notatkę zalecającą nalot na obóz śmierci. I choć w stronę fabryki IG Farben, oddalonej o 6 km od Auschwitz, byly już skierowane samoloty, to do ataku nigdy nie doszło.
Jaki był powód wycofania ofensywy? Dość brutalny – antysemityzm. Ten był dość powszechny na terenie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, przez co politycy nie chcieli narażać się na ataki ze strony opinii publicznej. Bali się bowiem, że obywatele będą oburzeni walką o dobro Żydów, których obwiniano o napędzanie machiny wojennej. Problem stanowił również fakt, że dokumentacja lotnicza obozu była niekompletna, a do jego skutecznego zniszczenia potrzeba by naprawdę wielu nalotów. Mówi się o nawet 220 bombach koniecznych do zrzucenia, aby osiągnąć 90% szans na zniszczenie pojedynczego krematorium. Tych były łącznie cztery.
Poza tym walki na froncie w 1944 roku były niezwykle nasilone, przez co alianci musieli się skupić na powstrzymaniu Niemców na polu walki. Przerzucenie sił w okolice obozów koncentracyjnych byłoby więc, brutalnie mówiąc, ograniczeniem liczby wojsk gotowych do walki na froncie.