Okazuje się, że – pomimo ogromnego dystansu dzielącego naszą planetę i sondę – wyjaśnienie sprawy jest dość przyziemne. Antena radiowa pełniąca rolę ziemskiego nadajnika ma zostać zmodernizowana, a proces ten potrwa ok. 11 miesięcy.
Do tej pory polecenia przesyłano z pomocą tzw. Deep Space Network, sieci złożonej z urządzeń znajdujących się na terenie Stanów Zjednoczonych, Hiszpanii oraz Australii. Niestety, ze względu na obecne położenie Voyager 2, rolę jedynego nadajnika jest w stanie pełnić antena znajdująca się w Kraju Kangurów. I to właśnie ona jest w nienajlepszym stanie.
Nadajnik znajduje się w Canberze i pozostaje w użyciu od ok. 50 lat. Nic wiece dziwnego, że konieczne są pewne modyfikacje. I choć sprawi to pewne trudności (takie jak wspomniana, niemal roczna, jednostronna przerwa w komunikacji z Voyager 2), to sama sonda nadal będzie w stanie przesyłać informacje w stronę Ziemi.
Jeśli nie dojdzie do nieprzewidzianych komplikacji, to sytuacja nie powinna być szczególnie trudna. Problem w tym, że zaledwie kilka tygodni temu pojawiły się pewne problemy, kiedy to NASA musiała na odległość uporać się z usterką trapiącą Voyagera. Modernizacja nadajników jest jednak konieczna, ponieważ będą one wykorzystywane m.in. w ramach misji Mars 2020.