Trójka badaczy postanowiła stworzyć mapę Ziemi, która będzie wierniejsza rzeczywistości niż dotychczasowe projekty. Zmiany wydają się kosmetyczne, ale możemy przy okazji poćwiczyć nasz wzrok, odnajdując różnice między nową i dotychczas stosowaną mapą.
Podstawowym problemem związanym z mapowaniem jest fakt, że Błękitna Planeta, wbrew niektórym teoriom spiskowym, nie jest płaska. Trójwymiarowy kształt sprawia, iż nie da się przenieść wszystkich krzywizn naszej Ziemi na dwuwymiarową powierzchnię. Aby ominąć tę trudność stosuje się triki polegające m.in. ma rozciągnięciu biegunów i zmniejszeniu rejonów równikowych. W rezultacie kontynenty takie jak Ameryka Południowa bądź Afryka wydają się dużo mniejsze niż w rzeczywistości, podczas gdy Grenlandia jest nienaturalnie powiększona.
Są też inne metody, np. Galla-Petersa, zakładająca zbytnie rozciągnięcie kontynentów w celu odpowiedniego zobrazowania ich rozmiarów. Najlepszy kompromis na tej płaszczyźnie osiągnęła mapa Robinsona i to właśnie ona była do tej pory najszerzej stosowana, m.in w szkołach czy podręcznikach. Teraz trójka naukowców ze Stanów Zjednoczonych i Australii stworzyła projekt zwany Equal Earth. Mapa na pierwszy rzut oka nie różni się mocno od poprzedniczki, jednak kosmetyczne zmiany pozwalają dokładniej oddać wygląd Ziemi.
Autorzy pomysłu liczą, że zyska on popularność i znajdzie zastosowanie w edukacji. Wyżej prezentujemy porównanie pomiędzy mapą Robinsona oraz Equal Earth. Ile różnic udało Wam się znaleźć?
[Źródło: popularmechanics.com; grafika: Equal Earth]