Reklama
aplikuj.pl

Fale uderzeniowe z II wojny światowej dotarły do przestrzeni kosmicznej

Okazuje się, że bombardowania przeprowadzane podczas II wojny światowej miały dewastujący wpływ nie tylko na to, co znajdowało się na powierzchni naszej planety. Naukowcy udowodnili, że konflikt negatywnie oddziaływał nawet na jonosferę, a fale uderzeniowe dotarły aż do tzw. linii Kármána.

Ostrzał artyleryjski prowadzony przez wojska biorące udział we wspomnianym konflikcie doprowadził do zmniejszenia stężenia elektronów w jonosferze. Do takich zjawisk doszło nie tylko tuż nad miejscami bombardowań, lecz również 1000 kilometrów dalej.

Integralność jonosfery, która rozciąga się od 80 do 580km nad powierzchnią Ziemi jest ściśle powiązana z aktywnością Słońca. Zakłócenia wywołane w tej warstwie powodują liczne utrudnienia, m.in. problemy z łącznością czy systemami satelitarnymi. Celem badania była analiza pomiarów jonosferycznych wykonanych nad Wielką Brytanią w latach 1943-1945. Wydawać by się mogło, że bombardowanie Londynu z 1940r. powinno dać wyraźniejsze rezultaty. Problem w tym, że miało ono ciągły charakter, przez to odczyty mogą być pomieszane z naturalnymi czynnikami.

Przeglądając raporty ze Slough, badacze byli w stanie wyodrębnić serie impulsów radiowych w zakresie częstotliwości fal krótkich. Sięgały one nawet od 100 do 300km nad powierzchnię Ziemi. Następnie porównano stężenie jonów w elektronach w jonosferze z nalotami bombowymi, które miały ówcześnie miejsce. Spadającą liczbę jonów powiązano z co najmniej 152 bombardowaniami, w czasie których zrzucono od 100 do 900 ton materiałów wybuchowych.

Zjawisko tymczasowe uszkodzenia jonosfery ma głównie charakter naturalny. Dochodzi do niego np. podczas burz słonecznych, silnych wyładowań elektrycznych na Ziemi a także erupcji wulkanów. Nowe badania pokazują, iż działalność ludzi również może mieć znaczący wpływ na tę warstwę atmosfery.

[Źródło: gizmodo.com; grafika: NASA]