Wyobrażacie sobie, że jeden człowiek mógł doprowadzić do tego, że fenomen Fortnite nigdy by się nie zrodził? I to nie rok, a nawet dwa lata temu, a w 2012 roku, kiedy battle royale było dostępne tylko w Minecrafcie i CS:GO pod nazwą Hunger Games.
Czytaj też: Rozwój postaci w Cyberpunk 2077 będzie łączył wiele podejść
Chociaż Epic Games nie było daleko od skasowania Fortnite, to tak naprawdę odpowiadałby za to Rod Fergusson, były szef produkcji w studiu. W 2012 roku opuszczał firmę, ale już wtedy miał plany co do skasowania Fortnite (wtedy, jako Fortnite Save the World) i zrobiłby to, gdyby został w niej jeszcze kilka tygodni. Dlaczego? Bo według niego produkcja miała tak wiele problemów, że nie rokowała dobrze na przyszłość, a on, jako szef produkcji mógł ot tak wrzucić ją do kosza.
Ujawnił to w rozmowie z serwisem GameInformer i choć teraz jest szefem w studiu The Coalition, to zapewne choć trochę żałuje, że nie pozostał w Epic Games. Jednak należy pamiętać, że Fortnite okazał się fenomenem przed dwoma laty, kiedy to deweloperzy zaprezentowali światu ich podejście do battle royale. Fergusson miał więc racje, że tryb Save the World nie wypali, bo tego tak naprawdę nie zrobił, choć otworzył furtkę dla znacznie bardziej kasowej produkcji.
Czytaj też: Rozgrywka z Carrion – krew, flaki i krzyki
Źródło: GameInformer