Podczas konferencji w Barcelonie, która pierwotnie miała odbyć się na targach Mobile World Congres, Huawei zaprezentował odświeżonego Mate’a X. Nowy Mate Xs to prawdziwy pokaz siły chińskiej firmy. Doposażony do granic możliwości i nie mniej piękny. Podobnie jak w przypadku pierwszej generacji składanego smartfonu, to ponownie najbardziej efektowna tego typu konstrukcja na rynku. Czy użyteczna? Na takie wyroki jeszcze za wcześnie. Na razie mogę się z Wami podzielić pierwszymi wrażeniami, jakie wywarł na mnie Huawei Mate Xs.
Solidna i bardzo szczelna obudowa
Mate Xs jest wykonany niemal perfekcyjnie. To naprawdę bardzo solidna konstrukcja, w której w zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Przede wszystkim nie ma tutaj żadnych widocznych otworów. Co jest dosyć modnym tematem w kontekście składanych smartfonów. Piasek w mechanizmie składania konstrukcji to śmierć dla tego typu urządzeń. Tutaj wszystko jest idealnie szczelne. W zasadzie jedyny widoczny, ruchomy element, znajduje się z tyłu obudowy, gdzie jedna połówka obudowy delikatnie chowa się w drugiej podczas rozkładania. Przestrzeń pomiędzy nimi jest jednak w zasadzie niewidoczna gołym okiem.
Obudowa niewiele zmieniła się w stosunku do poprzednika. Sprawia wrażenie cieńszej i bardziej kompaktowej. Trzymając zamkniętego Xs-a aparaty i tę grubszą część mamy po prawej stronie, a po rozłożeniu po lewej. Samo otwarcie klapki musi być poprzedzone wciśnięciem przycisku umieszczonego pod aparatami. To banalny w swojej prostocie zatrzask, który w tym momencie wypuszcza mniejszą połówkę obudowy, która samoczynnie otwiera się do ok 60 stopni i w takiej troszkę elastycznej pozycji zostaje.
Dalsze otwarcie obudowy wymaga już naszej ingerencji. Trzeba ją z użyciem lekkiej siły wyprostować. I tutaj miałem pierwszy problem, bo odruchowo robi się to kładąc kciuk mniej więcej na środku ekranu. To tak jakbyśmy chcieli wyprostować kartkę. Tutaj miałem pierwszy problem, bo nie mogłem nabrać pewności co do tej czynności. Ciągle bałem się, że za mocno docisnę ekran i go uszkodzę.
Sam mechanizm działa bardzo pewnie. Otwiera się i zamyka płynnie i nabranie do niego zaufania powinno być w zasadzie tylko kwestią przyzwyczajenia. Przyzwyczajenia wymaga też samo składanie obudowy. Odruchowo, a może trochę z przyzwyczajenia jakie wyrobiły w nas inne składane smartfony, większość osób ekran zaczyna składać do środka, a nie do zewnątrz.
Otwierany ekran jest teraz wyraźnie sztywniejszy
Dzięki zastosowaniu podwójnej warstwy polimeru ekran jest teraz grubszy, a co za tym idzie sztywniejszy i twardszy. Oczywiście jak na miękki i plastikowy panel. Mimo wszystko wyraźnie czuć poprawę.
Ekran chwilę po rozłożeniu wygląda na idealnie płaski. Ale od razu po otwarciu wyraźnie widać w nim zagłębienia. Wynika to z tego, że w momencie otwierania i zamykania na środek panelu działa duża siła, która mocno wypycha go ku górze. W środkowej części ekran też znacznie bardziej ugina się niż na bokach. To kolejne miejsce, w którym czułem się niepewnie. Bałem się, że wyświetlacz może się uszkodzić, jeśli mocniej nacisnę go w tym miejscu. Również po zamknięciu, to właśnie w przy grzbiecie panel również mocniej się ugina. To głównie po to zastosowana została dodatkowa warstwa ochronna. Bez niej faktycznie mocniejsze naciśnięcie ekranu mogłoby uszkodzić piksele.
Dodatkowa wersja polimeru wygląda trochę jak folia ochronna nalepiona na ekran. To te wcięcia widoczne na zdjęciach. Ciekawi mnie jak będzie to wyglądać po dłuższym użytkowaniu, ale nowe egzemplarze nie wykazywały tendencji do łatwego odklejania się tego elementu. W zasadzie wyglądał jak idealnie przytwierdzony do powierzchni.
Po dłuższym przyjrzeniu się można dojść do wniosku, że wcięcia w drugiej warstwie polimeru są potrzebne, bo bez tego ekran mógłby się nie składać bez ich odklejania się.
Ekran sam w sobie robi bardzo dobre wrażenie. Jest przede wszystkim bardzo jasny i pod tym względem to zdecydowanie najwyższa półka. Obraz jest dzięki temu bardzo czytelny w silnym słońcu i pod tym względem Mate Xs wypada dużo lepiej niż Galaxy Fold. Sama jakość kolorów również stoi na wysokim poziomie. Obraz jest kontrastowy, nasycony i aż chce się na niego patrzeć.
Pozytywne wrażenie, jakie wywołuje rozłożony ekran, potęguje nie tylko jakość wyświetlanego obrazu, ale również cienkie ramki i brak jakichkolwiek wcięć. W Galaxy Foldzie nie mogłem przyzwyczaić się do potężnego wcięcia w roku wyświetlacza. Mate Xs pod tym względem wypada zdecydowanie lepiej.