Od snajperów wymaga się na froncie precyzji, nieomylności, a przede wszystkim skuteczności, która często sprowadza się do oddania jednego strzału. Ten z kolei po prostu musi być celny.
Dlaczego? To dosyć proste – snajperzy rozpoczynają swój wkład na wojnie z ukrycia i w nim pozostają aż do oddania strzału (chyba że wcześniej zauważy i zabije ich wróg). Chociaż z filmów nie ma co czerpać przykładów na tym poletku, to ta scena wydaje się ukazywać to najlepiej:
Wspominam o tym tylko dlatego, że Armia USA testuje obecnie lunetę snajperską, która nie pozwoli użytkownikowi strzelić, chyba że trafienie będzie gwarantowane. SMASH – bo tak się nazywa – jest produktem izraelskiej firmy Smart Shooter Ltd. i mogłaby trafić na karabiny M4, czy M249. Pewne jest to, że tak czy inaczej trafi do broni automatycznej następnej generacji.
Obecne każdy strzelec musi wycelować, a następnie ocenić warunki, które napotka lecący pocisk, aby trafić w cel. Trudność ta zwiększa się wraz ze wzrostem dystansu. Wszystko to jest bardzo trudne do obliczenia i ocenienia, ale trafiło już np. do czołgów przed kilkoma dekadami, a teraz (za sprawą miniaturyzacji technologii) zmierza do ręcznych broni.
System SMASH obejmuje obecnie noktowizor, powiększenie oraz wykrywanie i śledzenie celu.