Podsumowanie szeregu badań na temat diety z regularnym postem (intermittent fasting) w The New England Journal Of Medicine mówi jasno – warto spróbować.
Chociaż tego typu dieta jest obecnie bardziej modą, niż znanym ze swoich prozdrowotnych korzyści podejściem do odżywiania, to po takich badaniach z pewnością się to zmieni. Ostatnio Mark Mattson, autor wspomnianego przeglądu z Johns Hopkins University, wyjaśnił, że jeden z kluczowych procesów, do których dochodzi w tej diecie, to tak zwane „przełączenie metaboliczne”.
Dla przypomnienia – dieta ta sprowadza się do codziennego poszczenia w ramach rozkładu godzin. Najczęściej wybiera się wersję 16/8, co oznacza tyle, że wtedy spożywa się posiłki tylko przez 8 godzin.
Wtedy to organizm zmienia sposób, w jaki wytwarza energię, przechodząc od łatwo dostępnej glukozy w spożywanej żywności do procesu zwanego ketogenezą, w którym cząsteczki zwane ciałami ketonowymi powstają poprzez konwersję zapasów tłuszczu. Ta zmiana produkcji energii nazywana jest przełączaniem metabolicznym.
Przegląd diety dzieli ją na dwie ogólne kategorie – naprzemienne poszczenie przez cały dzień i wspomniane poszczenie w ramach godzinowego wymiaru. Do tej pory nie wiadomo, które podejście jest lepsze, ale w badaniu zauważono, że ciała ketonowe zaczynają rosnąć u ludzi w ciągu ośmiu do 12 godzin po poście. To sugeruje, że dieta ma sens zwłaszcza przy 12-godzinnym poście każdego dnia.
Nie bez powodu tego typu zalecenia żywieniowe otrzymują lekarze od swoich pacjentów. Dzięki takiemu podejściu leczy się chroniczne znużenie, a nawet choroby sercowo-naczyniowe, ale ciągle nie wiadomo, czy nie jest to aby spowodowane lepszymi nawykami żywieniowymi i ograniczoną liczbą spożywanych kalorii.
W artykule przeglądowym słusznie więc podkreślono, że wciąż pozostaje wiele do zbadania pod względem długoterminowych skutków przerywanego postu i zrozumienia mechanizmów biologicznych, które mogą wchodzić w grę.