Naukowcy udokumentowali przypadek zakażonej koronawirusem kobiety chorujących na białaczkę, która nie doświadczyła objawów COVID-19, ale 70 dni uzyskaniu pierwszego pozytywnego wyniku testu nadal mogła zakażać innych.
Jest to niezwykle zaskakujący i rekordowy rezultat, ponieważ do tej pory za wyjątkowo długą zakaźliwość uznawano taką, która występowała po 20 dniach od rozpoznania COVID-19. Trzeba jednak przyznać, że pojawił się również przypadek wydalania materiału genetycznego SARS-CoV-2 do 63 dni po wystąpieniu pierwszych objawów.
Czytaj też: Szczepionki na koronawirusa mogą się pojawić wcześniej niż oczekiwano
Czytaj też: Tak koronawirus zmienia płuca wyhodowane w laboratorium
Czytaj też: Rosyjski lekarz celowo zakaził się koronawirusem. Chciał sprawdzić możliwość reinfekcji
Lekarze przypuszczają, że za tak długą zakaźliwość może odpowiadać obniżona odporność występująca m.in. u chorych na białaczkę. Wirusolog Vincent Munster podkreślą, że wraz z rozwojem pandemii coraz więcej osób z różnymi zaburzeniami immunosupresyjnymi zostanie zakażonych. Właśnie dlatego tak ważne jest zrozumienie, jak zachowuje się SARS-CoV-2 w tego typu przypadkach.
To, jak długo zakażamy koronawirusem może być powiązane ze stanem naszego układu odpornościowego
71-letnia bohaterka tej wiadomości po raz pierwszy uzyskała pozytywny wynik testu na obecność SARS-CoV-2 2 marca 2020 r. Nastąpiło to po tym, jak została poddana hospitalizacji na skutek poważnej anemii powiązanej z białaczką. Kolejnych trzynaście testów dało pozytywne rezultaty, choć przez cały okres choroby pacjentka nie doświadczyła żadnych objawów COVID-19.
Czytaj też: Dlaczego koronawirus powoduje utratę smaku?
Czytaj też: Odporność na koronawirusa? Autorzy tego badania mają świetne wieści
Czytaj też: SI wykryje koronawirusa. Wystarczy, że posłucha kaszlu chorego