Pterozaury z pewnością nie było zwyczajne. Te latające gady zamieszkiwały naszą planetę w czasach świetności dinozaurów. Paleontologom udało się odtworzyć życie pterozaurów – od momentu wyklucia się z jaj aż po ostatnie momenty.
Historia zaczyna się oczywiście od rodziców. Matka, podobnie jak krokodyle, żółwie, jaszczurki czy węże składała miękkie, owalne, stosunkowo małe jaja. Umieszczała je w wilgotnej ziemi, aby zapobiec ich wyschnięciu. Inkubacja prawdopodobnie trwała dość długo, a po wykluciu pterozaury miały już dobrze wykształcone szkielety i błony lotne. Naukowcy nie są pewni czy pisklaki tuż po urodzeniu były w stanie latać. Wygląda na to, że sporo trudności sprawiało im chodzenie ze względu na połączenie wszystkich kończyn z błoną skrzydłową. Nie ma dowodów co do ewentualnej opieki rodziców nad potomstwem. Nie oznacza to jednak, że takowa nie miała miejsca.
Jeśli chodzi o dietę tych zwierząt, żywiły się one w dość zróżnicowany sposób. W ich jadłospisie znajdowały się m.in. ryby bądź owady. David Unwin zbadał również tempo wzrostu pterozaura, patrząc na pierścienie wzrostu w kościach tych gadów. Odkrył, iż rosły powoli: pterozaury ważące 2 do 2,5 kilograma rosły zaledwie o 1 gram dziennie. Te skrzydlate stwory potrzebowały kilku lat, aby osiągnąć pełnowymiarowe rozmiary. Gatunki, takie jak Rhamphorhynchus, prawdopodobnie żyły około 7 do 10 lat, ale gigantyczny Quetzalcoatlus, mógł przeżyć nawet 100 lat.
Co ciekawe, wygląda na to, że biologia reprodukcyjna pterozaurów była odmienna w stosunku do tej występującej u współczesnych ptaków i nietoperzy. Z kolei pod względem fizjologicznym bliżej im było do żyjących obecnie gadów niż ptaków.
[Źródło: livescience.com; grafika: Unwin]
Czytaj też: Współczesne dinozaury są bliżej niż mogłoby się Wam wydawać