W momencie narodzin, nasz los jest przesądzony. Każda tkanka i każdy organ mają swój „termin przydatności”, którego finalnym etapem jest śmierć. Ale który z narządów zużywa się najszybciej?
Organizm człowieka składa się w ponad 70% z wody i jest w stanie wytrzymać bez niej zaledwie kilka dni. Sporo wody zużywa mózg, mięśnie, wątroba i płuca – to właśnie te części ciała odwadniają się najszybciej. Ze „zużywaniem” części ciała jest nieco inaczej.
Najbardziej zapracowana część ciała
Częścią ciała, która zużywa się najszybciej są stawy. To właśnie one stanowią najciężej pracujące części naszego ciała, a ich budowa jest na tyle skomplikowana, że można je sobie uszkodzić w sposób trwały, np. podczas uprawiania sportu. Warto wspomnieć, że przy wysiłku staw kolanowy może przenosić nawet 8-krotność wagi naszego ciała. To wymaga perfekcyjnej pracy i amortyzacji przez całe życie.
Koordynację stawów zapewniają więzadła, a amortyzację łąkotki, które absorbują nawet 75% energii powstającej podczas biegania czy wspinania się po schodach. Każda kontuzja to cios dla stabilności stawu. Osłabienie czy naderwanie więzadła czy ubytki w mazi w torebce stawowej powodują przenoszenie obciążeń bezpośrednio na kości. A te bywają bolesne, zwłaszcza w miejscu przechodzenia nerwu.
W naszym organizmie jest całkiem sporo różnego rodzaju stawów: łokciowe, kolanowe, nadgarstkowe, ramienne, skokowe, palców, panewkowe, eliptyczne, osiowe… Wymieniać można by naprawdę długo. To właśnie dlatego fizjoterapeuci są w dzisiejszych czasach tak mocno zapracowani.
Choroba zwyrodnieniowa stawów zdarza się dzisiaj nie tylko u starszych osób, ale nawet i u 20-latków. Jest to jedna z 10 chorób, które powodują najczęstsze kalectwa w Polsce – dotyka ponad 3 mln ludzi. Problem jest zatem spory.
Jak dbać o stawy?
Głównym wrogiem stawów są dzisiaj nadwaga i siedzący tryb życia. Tylko poprzez właściwą dietę i ruch jesteśmy w stanie zagwarantować dobrą kondycję stawów, choćby przez lepsze ich ukrwienie i „smarowanie”. Ważne jest jednak, by przestrzegać kilku zasad, o których wspominają wszyscy fizjoterapeuci.
Złota zasada mówi, że po wizycie na siłowni czy bieganiu nie powinniśmy od razu zasiadać na kanapie czy przy komputerze. Trzeba pamiętać o odpowiednim rozciągnięciu, zarówno mięśni, jak i ścięgien i stawów. To właśnie dlatego piłkarze wychodzą też na rozgrzewkę po meczu.
Zaniedbane stawy rozpadają się w przerażającym tempie, przede wszystkim poprzez wycieranie mazi, która chroni główki kości. Lekarze apelują, że u osób powyżej 75. roku życia, degeneracja stawów może sięgać nawet 90%! Nie ma zasady, bo przecież są i wysportowani 80-latkowie i „połamani” nastolatkowie.
Pandemia nieaktywności
Trzeba pamiętać, że „w zdrowym ciele, zdrowy duch”. Aby nasze stawy i inne części ciała były w jak najlepszej kondycji, po prostu trzeba się ruszać. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzega przed „pandemią nieaktywności”. Nadciśnienie, cukrzyca, nowotwory i zwyrodnienia stawów, to skutki wynikające z przeciążenia (np. otyłości) i braku ruchu. Na choroby „wieku starczego” cierpią dzisiaj już 30-, a nawet 20-latkowie.
Aktywność fizyczną ustawiono u podstawy nowej piramidzie żywienia opracowanej na Uniwersytetu Harvarda pod kierownictwem prof. Waltera Willetta. Jaki wniosek z tego wypływa? Okazuje się, że ważniejsze jest to, ile się ruszamy, niż to, co jemy. To oznacza, że osoba aktywna fizycznie nie musi stosować jakiegoś rygorystycznego reżimu żywieniowego, jeżeli nie chce.
Coraz częściej chorujemy, bo się nie ruszamy. A nasze ciała nie są ewolucyjnie przystosowane do życia w bezruchu. Łatwo sobie wyobrazić, że kilkaset lat temu, aby zdobyć pożywienie, człowiek musiał się sporo nabiegać za dziką zwierzyną. Dzisiaj wystarczy jedno kliknięcie w Uber Eats i po sprawie. Zmieniły się także nasze pomysły na spędzanie wolnego czasu – kiedyś były związane głównie z aktywnością fizyczną, a dzisiaj to coraz częściej Netflix, konsola czy nawet tak często stawiana na piedestale intelektualnej rozkoszy, książka.
Minimalny poziom aktywności fizycznej rekomendowany przez WHO to 150 minut średnio intensywnych ćwiczeń lub 75 minut treningu wysiłkowego tygodniowo. Przekładając to na dni tygodnia, wyliczenia te oznaczają co najmniej 11 minut spaceru, biegu, pływania lub ćwiczeń na siłowni dziennie. Tylko? No właśnie nie do końca, bo stanowi to poważny problem dla ponad 1,2 mld ludzi na całym świecie, czyli 25% wszystkich dorosłych.
Trzeba nadmienić, że naturalne zużywanie się narządów związane z procesem starzenia różni się od tej degeneracji w wyniku zmian patologicznych. To ważna lekcja, którą wszyscy powinniśmy sobie wziąć do serca. Niezależnie od tego, czy dbamy o nasze stawy, czy też nie. Parafrazując przytoczone już powiedzenie – ruch to nie zdrowie. Ruch to życie.