Wielu rowerzystów zwyczajnie bagatelizuje swoje bezpieczeństwo na dwukołowcach napędzanych siłą mięśni, uważając nawet kask za przesadę. Jeśli wśród czytających znajdują się takie osoby, to co sądzicie o systemie Wayv, który wręcz krzyczy do innych użytkowników drogi?
Połączenie Bluetooth i świateł LED jest wręcz wszechobecne przy gadżetach uwzględniających oświetlenie dla rowerów i nie inaczej jest z Wayv od brytyjskiego startupu o tej samej nazwie. To podejście do użytecznego oświetlenia przewiduje trzy główne elementy – regulowaną uprząż na ciało, panel na tył kasku oraz mocowany na kierownicy bezprzewodowy kontroler.
Kamizelka i hełm mają na sobie łącznie ponad 200 diod LED, wśród których nieustannie działa około połowa, wyświetlając sporego czerwonego „iksa”, pełniącego zadanie światła stop. Obok niego (albo w rogach w przypadku kamizelki) rowerzysta może zainicjować wyświetlenie się pomarańczowych strzałek, sygnalizujących zamiar skrętu – koniec z wyciąganiem ręki!
Sam kontroler działa dosyć intuicyjnie i praktycznie jak w samochodach. Przesunięcie palcem „w górę” uruchamia ten prawy, a „w dół” ten lewy kierunkowskaz, a ich wyłączenie polega na „wyśrodkowaniu” palca nad niewielkim panelem. To umożliwia użytkownikom obsługę urządzenia bez zdejmowania dłoni z uchwytu kierownicy.
Całość uzupełnia aplikacja, umożliwiająca synchronizację zestawu, regulację jasności, wybór trybu (migający/stały), czy sprawdzenie poziomu naładowania baterii. Te są zmyślnie poukrywane w elementach, a jedno ładowanie przewodem USB powinno wystarczyć na 150 minut w przypadku uprzęży, 210 minut w przypadku kasku i 420 minut w przypadku pilota.
Zainteresowani? Wbijajcie na Kickstartera, gdzie kampania rozpocznie się 11 marca, wyceniając Wayv na 182$.
Czytaj też: Rower górski SCW 1 z nowatorskim podejściem do wygody