Elektrownia jądrowa w Czarnobylu stoi nieczynna, ale kilkanaście innych reaktorów o podobnej konstrukcji nadal działa, a niektóre z nich mogą doprowadzić do katastrofy. Czy zagrożenie jest realne?
Katastrofa w Czarnobylu wydarzyła się 35 lat temu i powszechnie jest uznawana za najgorszy wypadek jądrowy na świecie. Jednak kilkanaście innych reaktorów o tej samej konstrukcji nadal pracują – czas działania niektórych jest planowany na kolejne 30 lat. Czy to oznacza, że możemy spodziewać się kolejnej katastrofy?
Wspomnienie z piekła
Eksplozję z 26 kwietnia 1986 roku eksperci przypisują fatalnemu połączeniu wad konstrukcyjnych i słabego wyszkolenia personelu. Problemy konstrukcyjne zostały rozwiązane, ale nadal istnieją wątpliwości co do czynnika ludzkiego.
Wypadek był straszliwą ironią losu – wydarzył się podczas rutynowych ćwiczeń mających na celu sprawdzenie, jak długo turbiny wytwarzające energię elektryczną będą się kręcić i dostarczać prąd podczas przestoju.
Jednak reaktory typu RBMK używane w Czarnobylu mają tzw. dodatki współczynnik reaktywności przestrzeni parowych, w którym nadmiar pary wodnej, która pochłania neutrony mniej skutecznie niż woda, prowadzi do zwiększenia mocy reaktora. Reaktory RBMK są uważane za niestabilne przy niskiej mocy.
Systemy automatycznego wyłączania zostały dezaktywowane na czas testu, a pracownicy nie byli w stanie szybko umieścić prętów kontrolnych, gdy zaczęli tracić panowanie nad reaktorem – jak wynika z ogólnie przyjętych relacji z wybuchu.
Czynnik ludzki
Od tego czasu reaktory RBMK w Rosji i na Litwie przeszły modyfikacje zalecane przez Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA), w tym przyspieszenie czasu wprowadzania prętów kontrolnych o około jedną trzecią – do 12 sekund – oraz zastosowanie w rdzeniu reaktora z uranem wzbogaconym, co oznacza, że reaktor nie musi być tak mocno napędzany, aby obracać turbinami.
Eksperci od tematyki jądrowej twierdzą, że zmiany te znacznie zmniejszyły techniczne prawdopodobieństwo powtórki z katastrofy w Czarnobylu.
John Ahearne, były szef amerykańskiej Komisji Nadzoru Jądrowego, który obecnie wykłada na Uniwersytecie Duke’a, zgodził się z oceną techniczną, ale był mniej pewny, co do pracowników zakładów wykorzystujących RBMK. „Czy pracownicy są dobrze wyszkoleni i opłacani – to kwestia trudna do oceny” – powiedział.
Władimir Czuprow, szef działu energetycznego w rosyjskim oddziale Greenpeace, wyznał, że warunki pracy są równie ważne jak technologia – i bardziej niepokojące. Reaktory mogą być modernizowane, ale „większość wypadków jądrowych nie jest związana z technologią, lecz z czynnikiem ludzkim”.
Badanie przeprowadzone przez Greenpeace i Rosyjską Akademię Nauk wykazało, że wielu pracowników elektrowni atomowych w Rosji przychodzi do pracy pijanych lub pod wpływem narkotyków. W elektrowni jądrowej w Leningradzie na północy Rosji płace są tak niskie, że niektórzy pracownicy muszą dorabiać jako taksówkarze.
Jurij Sarajew, ekspert ds. energetyki jądrowej z Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych, powiedział, że płace nie nadążają za dynamicznie rozwijającą się gospodarką kraju, więc „specjaliści z solidnym wykształceniem i 10-15-letnim doświadczeniem odchodzą, a na ich miejsce przychodzą ludzie gorzej przygotowani”.
Rosyjscy urzędnicy podkreślają, że reaktory RBMK czeka świetlana przyszłość, a ich żywotność zostanie wydłużona z 30 do 45 lat, przy czym ostatni zostanie zamknięty w 2036 roku.
To już nie może się powtórzyć
Kiedy ktoś pyta, czy Czarnobyl może się powtórzyć, odpowiedź nie jest jednoznaczna. Wszystko zależy od intencji. Widzieliśmy już ludzi celowo rozbijających samoloty, więc równie dobrze niezadowolony operator albo terrorysta mógłby celowo sabotować elektrownię jądrową i doprowadzić do katastrofy.
Biorąc pod uwagę możliwość wystąpienia nieprzewidzianych zdarzeń lub nawet sabotażu – w połączeniu z potencjalnie katastrofalnymi skutkami – elektrownie jądrowe muszą być odpowiednio zabezpieczone. Oznacza to, że jeśli może dojść do serii zdarzeń, które potencjalnie mogą doprowadzić do katastrofy, powinno istnieć kilka warstw potencjalnych środków łagodzących skutki takich zdarzeń. Musimy mieć pewność, że nawet przy największych wysiłkach sabotażysty nie uda mu się spowodować katastrofy pokroju Czarnobyla.
Ostatecznie nie da się przewidzieć wszystkich możliwych przyczyn wypadku. Dlatego musimy mieć pewność, że nawet jeśli dojdzie do awarii, to nie doprowadzi ona do katastrofy ekologicznej, ale spowoduje automatyczne wyłączenie wszystkich systemów. W elektrowniach jądrowych musi być tzw. killswitch, który hamuje wszystkie procesy.
Kiedy bezpiecznik ulega uszkodzeniu, dzieje się to w stanie bezpiecznym. Przepływ prądu zostaje zatrzymany. Nowoczesne elektrownie jądrowe są właśnie w ten sposób konstruowane – katastrofa pokroju Czarnobylu nie ma prawa wydarzyć się w XXI wieku.