Czerwony nadolbrzym, zwany Betelgezą, jest mniejszy i położony znacznie bliżej Ziemi niż pierwotnie sądzono. Tak przynajmniej twierdzą astronomowie z Australian National University.
Nowe badania sugerują, że obserwowane od około roku ściemnianie tej gwiazdy było spowodowane obecnością chmury pyłu przesłaniającej ten obiekt. Poza tym, jej naturalne pulsacje również wpływały na zmiany jasności. Z drugiej strony, zebrane w ten sposób dane pozwalają naukowcom ocenić, kiedy Betelgeza może eksplodować w formie supernowej.
Czytaj też: Gwiazda zmieniła się w spaghetti. Oto efekt starcia z czarną dziurą
Czytaj też: Zanim ta gwiazda eksplodowała, inny obiekt zdarł jej powierzchnię
Czytaj też: W Drodze Mlecznej znajduje się nietypowa planeta. Nie krąży wokół żadnej gwiazdy
Dobra wiadomość jest taka, że potencjalna supernowa nie powinna stanowić zagrożenia dla naszej planety ani występujących tu form życia. Przedstawiciele Uniwersytetu Kalifornijskiego sądzą jednak, iż będzie widoczna nawet w ciągu dnia, emitując przez około rok światło odpowiadające jasnością połowie pełni Księżyca.
Jest mało prawdopodobne, że Betelgeza eksploduje jako supernowa za naszego życia
Artykuł opublikowany na łamach Astrophysical Journal studzi emocje, ponieważ jego autorzy za mało prawdopodobną uznają eksplozję Betelgezy za naszego życia. Być może takowa nastąpi dopiero za 100 tysięcy lat. Poza tym, autorzy badań obliczyli, że ten czerwony nadolbrzym znajduje się ok. 530 lat świetlnych od Ziemi, czyli 25% bliżej niż pierwotnie sądzono.
Czytaj też: W pobliżu Ziemi prawdopodobnie doszło do eksplozji gwiazdy
Czytaj też: Czy życie może przetrwać, jeśli gwiazda umrze?
Czytaj też: Czy życie pozaziemskie może ukrywać się w gwiazdach?
Czytaj też: Rzućcie okiem na niesamowite zdjęcia fali uderzeniowej po eksplozji supernowej