Mijający rok zleciał niczym z bicza strzelił. Ani się obejrzeliśmy a zawitał grudzień. Już czwarty raz redakcja WN wychodzi z pomocną dłonią do czytelników w kwestii dóbr popkultury wartych uwagi. Na łamach portalu nie brakuje propozycji technologicznych, ale wszyscy dobrze wiemy, że nie ma to jak dobry komiks w ręku. Oto nasze propozycje na koniec 2020.
Tegoroczna lista propozycji będzie zwarta, bo zagościło na niej sześć pozycji opublikowanych głównie na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. Będzie coś dla fanów trykotów, miłośników kosmicznych odysei, wielbicieli noir oraz historyczna podróż do czasów napoleońskich. Nie przedłużając pora przedstawić pierwszego zawodnika a jest nim Kapitan Ameryka.
Sprawdzony Marvel
Wiem, że heros z amerykańskim sztandarem na piersi może budzić pewne wątpliwości. Niemniej Kapitan Ameryka wykonaniu scenarzysty Ed’a Brubaker’a to pozycja warta uwagi. W zeszłorocznym prezentowniku proponowałem tom pierwszy pt. Zimowy Żołnierz. O wrażeniach z tej lektury więcej przeczytacie w tej recenzji. Tak się dobrze składa, że po publikacji tomu drugiego, o dość wymownym tytule „Czerwony Łajdak”, wydawnictwo Egmont zdążyło sprezentować czytelnikom łącznie cztery wydania zbiorcze historii Steve’a Rogersa autorstwa Brubaker’a. Jest to świetna okazja na uzupełnienie zbiorów lub sięgnięcie od razu po całość.
W dużym skrócie nie jest to „typowa” kosmiczna rozwałka w stylu Avengers. Oj nie. W przypadku tego komiksu mamy styczność z ciekawą narracją sięgającą do wojennej zawieruchy w Europie oraz późniejszej zimnowojennej przepychanki między dwoma wrogimi sobie blokami ideologicznymi. Oczywiście rdzeń fabularny trzyma się czasów nam współczesnych, gdzie głównym złym jest odwieczny adwersarz kapitana, czyli Red Skull.
Odrobina magii
Bractwo magów to kolejna miniseria autorstwa Marka Millara. Z jego prac w naszym rodzimym języku przeczytamy choćby Empress oraz Reborn. Jednocześnie opisywani magowie to pierwszy komiks szkockiego scenarzysty opublikowany pod banderą Netflix. Gigant usług VOD latem 2017 roku przejął studio Millara – Millarworld.
Bractwo magów opowiada o tajnym (no ba!) zrzeszeniu magów broniących naszej cywilizacji przed różnymi niebezpieczeństwami. Stoją na straży od stuleci, ale ostatecznie sami padają ofiarami nowego zagrożenia. Zamaskowany przybysz eliminuje jeden po drugim najpotężniejszych członków tego tajnego bractwa. Największą zaletą tej pozycji jest wartka akcja, efektowe pojedynki i jeszcze bardziej efektowe zgony.
Najmocniejszą stroną perypetii magów są bez wątpienia rysunki Oliviera Coipela. Francuz po raz kolejny udowodnił, że zna się na tym fachu jak nikt inny. Podchodząc do lektury odnosimy wrażenie, że dosłownie w pigułce oglądamy nowość w filmowym portfolio Netflix. Dlatego, mimo całej tej efektownej otoczki, nie spodziewajmy się pogłębionego scenariusza o logicznej ścieżce przyczynowo-skutkowej. Jest to generalnie udana opowieść akcji; lekka i przyjemna w odbiorze a do tego wydana na dużym formacie w kwocie poniżej stu złotych.
Na orbicie Ziemi
Kolejny komiks na naszej liście otwiera prolog zawierający samotną wędrówkę po pustyni na obcej planecie oraz spektakularną śmierć gwiazdy oddalonej od Ziemi o całe lata świetlne. I wszystko to na długo przed nastaniem naszej cywilizacji. Brzmi pokrętnie? No to zapnijcie pasy, bo na kolejnych stronach autor zasypuje czytelnika krytyką niepochamowanego konsumpcjonizmu, korporacyjnym wyzyskiem, genetycznie modyfikowanymi zwierzętami, naukowcami bawiącymi się w bogów oraz wizją przyszłości tak ponurą, że aż skrajnie depresyjną. Popkulturowy blender w czystej postaci.
Shangri-La to album wydany nakładem Timof i cisi wspólnicy. Autor Mathieu Babletm zabiera czytelnika do przyszłości oddalonej od nas o kilka stuleci. Resztki ludzkości zamieszkują ogromną stację orbitalną krążącą wokół Ziemi. Dlaczego? Nasza planeta na wskutek działalności człowieka nie nadaje się już do życia. Tak przynajmniej brzmi oficjalny przekaz Tianzhu Enterprises – korporacji sprawującej władzę nad stacją. Życie jednostki w klaustrofobicznej przyszłości skupia się wyłącznie na pracy i konsumpcji, coraz to „nowszych” dóbr. W pewien sposób komiks poprzez hiperbolę pokazuje zachowania już dziś dominujące w wielu społeczeństwach. Ogromną zaletą komiksu są rysunki. Format i papier użyty do publikacji tylko jeszcze bardziej uwypukla ten aspekt opisywanego tytułu.
Kierunek: Moskwa
Po ciepło przyjętym albumie Bitwa, który otrzymał nagrodę za najlepszy komiks historyczny roku 2014, scenarzyści Frédéric Richaud i Ivan Gil nie czekali długo z nowym projektem. Ich następny tytuł to adaptacja powieści Patricka Rambaud zatytułowanej Il neigeait. Tłumacząc na język polski jej tytuł brzmi Odwrót i opowiada okupację Moskwy przez armię francuską w 1812 r.
Tak, jak w literackim pierwowzorze, również na kartach komiksu obserwujemy wydarzenia roku 1812, gdzie Napoleon wraz z swoją Wielką Armią wkracza do stolicy Rosji. Szkopuł w tym, że francuzi nie napotkali żadnego oporu. Powód ku temu był bardzo prosty, mianowicie miasto zostało całkowicie wyludnione. Władze rosyjskie przeprowadziły masową ewakuację, co od razu rzuca pytanie o stan zapasów w mieście. Wszakże sam Napoleon mawiał, że wojsko maszeruje na żołądkach. Tym bardziej, że czas nie jest sprzymierzeńcem francuzów: ogromne odległości imperium i nadchodząca zima działają na korzyść Rosjan. Za ilustracje odpowiadał Ivan Gil, który swoją rękę przyłożył również do wspomnianego albumu Bitwa. Komiks ukazał się nakładem wydawnictwa Egmont w ramach inicjatywy przybliżającej rodzimemu czytelnikowi europejski dorobek w sztuce komiksu.
Demoniczna twarz kapitalizmu
Pieniądz rządzi światem. Krążąc w światowym krwiobiegu wielkiej finansjery podtrzymuje przy życiu wielkie fundusze inwestycyjne, banki i korporacje. Nic nowego, dopóki nie odkryjemy, kto stoi u steru instytucji nadających ton globalnej gospodarce. The Black Monday to okultystyczna opowieść w klimatach noir, w której szkoły magii są w rzeczywistości bankowymi kartelami kontrolującymi całe społeczeństwa. Jest to wizja świat, w którym rosyjskie oligarchiczne wampiry, Czarni Papieże, zaczarowani amerykańscy arystokraci i zabójcy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego pracują wspólnie nad tym, aby każdy maluczki znał swoje miejsce w szeregu w tym przedziwnym układzie sił. Takiego oblicza kapitalizmu z pewnością nikt się nie spodziewał.
W tych warunkach detektyw Theo Dumas prowadzi śledztwo dotyczące brutalnego, rytualnego morderstwa. Ofiarą jest niejaki Daniel Rothschild – symbolika tego nazwiska jest aż nazbyt wymowna. Mężczyzna był wysoko postawioną figurą w zarządzie wiodącego banku inwestycyjnego. Detektyw szybko wpada na tropy, które prowadzą do pogmatwanych wyjaśnień rodzących tylko kolejne pytania. Autorzy Jonathan Hickman i Tomm Coker przedstawili nietypową serię, która jednym czytelnikom z początku może wydać się banalna, ale została naszpikowana taką ilością smaczków, że szybko zmienią zdanie. Dwa tomy ukazały się nakładem wydawnictwa Non Stop Comics.
Autorytety
Zestawienie rozpoczęły trykoty i trykotami zakończymy. Zamiast typowej pozycji spod szyldu DC Universe, z Wonder Woman lub Batmanem w roli głównej, swoją uwagę warto skierować w nieco inne miejsce. Wildstorm to niegdyś samodzielna inicjatywa komiksowa, która ostatecznie przeszła pod skrzydła DC Comics. W latach jej największej aktywności do księgarń wędrowały jedne z najciekawszych komiksów przełomu lat 90. i 2000. Wśród z nich wypada wymienić Authority, uważane za przełomowy dla gatunku komiks superbohaterski. Opowiada on o grupce nadludzi, którzy tak jak sugeruje tytuł, są dalecy od wzorców wytyczonych przez Supermana i jemu podobnych postaci wywodzących się z głównego nurtu. Sprawiedliwość w rozumieniu Authority jest bezwzględna i podawana na zimno. Inwazja z alternatywnej Ziemi, terrorysta niszczący miasta oraz najazd obcego nazywającego siebie Bogiem, to normalność dla członków Authority.
Za całą historię odpowiada scenarzysta Warren Ellis, któremu towarzyszyło kilku utalentowanych rysowników. Komiks ukazał się nakładem Egmont w wydaniu zbiorczym pod banderą DC Deluxe, gdzie miejsce piastują pozycje najbardziej zasłużone (przełomowe) w portfolio DC Comics. W ten sam sposób polski czytelnik miał również okazję, aby zaznajomić się z inną kreacją Ellisa – Planetary, o którym przeczytacie w osobnej recenzji.
Oto krótka ale treściwa lista komiksów wartych przeczytania w mijającym oraz nadchodzącym roku. Rynek wydawniczy zaskakuje bogactwem tytułów, dlatego czekamy także na Wasze propozycje. Piszcie w komentarzach, jakie tytuły przykuły waszą uwagę i dlaczego?