Zapewne wiecie, jak mocno Unia Europejska wymusza na producentach samochodów zmiany w ich ofercie przez normy regulujące emisje CO2, ale w obliczu koronawirusa mogą one zostać nieco zmienione.
Okazało się (via Auto Express), że wiele firm samochodowych napisało do Komisji Europejskiej z pytaniem, czy „niektóre zasady” w kwestii emisji mogą zostać zmienione z powodu wyzwań związanych z pandemią. Chociaż to domysły, mamy wrażenie, że sprawa dotyczy celów co do emisji dwutlenku węgla na 2020 rok.
Te mogą zostać po prostu odroczone w czasie, bo przed producentami stoi spore zadanie. Muszą oni bowiem dopilnować, żeby wszystkie sprzedawane przez nich samochody emitowały średnio nie więcej niż 95 gramów dwutlenku węgla na kilometr. Jednak producenci obawiają się, że nie będą w stanie sprzedać swoich niskoemisyjnych samochodów niezbędnych do osiągnięcia celów przez obecną na świecie sytuację.
Czytaj też: Tesla Model Y najoszczędniejszym crossoverem na świecie?
W grę wchodzą zapewne samochody niskoemisyjne (o emisji CO2 poniżej 50 gramów na km), które „liczą się podwójnie” wśród sprzedanych modeli. Niestety salony sprzedaży są zamknięte, co sprawia, że producenci nie są w stanie sprostać wymaganiom i ze względu na to może ich czekać spora kara.
Jak powiedział Rzecznik Komisji Europejskiej dla Auto Express:
Komisja otrzymała list od przemysłu motoryzacyjnego z prośbą o opóźnienie w przestrzeganiu niektórych zasad. Odpowiemy na ten list w odpowiednim czasie.