Reklama
aplikuj.pl

Test Krux Gloom Pro i Space Carpet Max. Sprawdzamy tanią mysz bezprzewodową i… dywan

Test Krux Gloom Pro, Space Carpet Max,Krux Gloom Pro,

Czasy drogich myszek bezprzewodowych wysokiej jakości dla graczy już dawno minęły i Krux Gloom Pro jest tego świetnym przykładem. Wprawdzie nie jest to mysz idealna, o czym przekonacie się poniżej, ale w cenie 219 zł tuż po debiucie aż trudno przejść obok niej obojętnie. Zanim jednak o niej, rzućcie prosze okiem na… dywan.

Kilka słów o Krux Space Carpet Max

Razem z flagową myszką Kruxa (taką właśnie jest Gloom Pro), trafiła do nas również podkładka Space Carpet Max. Początkowo wydała mi się żartem, jednorazowym projektem, ale najwyraźniej Krux podszedł do niej na poważnie i sprzedaje ją od zeszłego roku. 

Jako że są gusta i guściki, postanowiliśmy wspomnieć o tej podkładce w tym teście, bo a nuż, może spodoba się Wam podkładka w formie „babcinego” dywanu o nieco wyblakłym (jak oryginał!) kolorze. 

W wersji Max podkładka robi wrażenie, bo mierzy aż 1200 na 600 mm przy grubości 3 mm, więc w praktyce jest ogromna. Tak ogromna, że pokrywa średniej wielkości biurko, a na całe szczęście jest wysokiej jakości mimo stosunkowo niskiej ceny (99 zł). Producent gwarantuje nam wodoodporność, materiałowy splot typu „fast” i obszycia krawędzi, aby z czasem warstwa gumy i materiały się nie rozwarstwiała. 

Pudełko i dołączone wyposażenie Krux Gloom Pro

W pudełku Krux Gloom Pro znajdziemy (oprócz myszy) 150-cm przewód w dobrej jakości oplocie nylonowym, dwa wymienne ślizgacze oraz instrukcję obsługi. Producent ukrył też pod klapką na spodzie myszki nadajnik radiowy (2,4 GHz) na USB-A w tradycyjnym formacie.

Najważniejsze cechy 

  • Sensor optyczny PMW3370
  • Czułość na 6 poziomach od 100 do 19000 DPI (przeskoki co 100 jednostek)
  • Waga: 82 gramów
  • Wymiary: 127 x 67 x 38 mm
  • Materiał: matowe tworzywo sztuczne
  • Liczba przycisków: 4 + rolka 
  • Przełączniki główne: Omron o wytrzymałości 20 mln aktywacji
  • Interfejs: USB z pozłacanymi stykami za pośrednictwem 180-centymetrowego przewodu w materiałowym oplocie
  • Odświeżanie USB: 125, 250, 500 i 1000 Hz
  • Podświetlenie: RGB scroll i grzbiet (logo)
  • Dedykowane oprogramowanie
  • Gwarancja: 2 lata
  • Cena producenta: 219 zł

Design, materiały i wykonanie

Jeśli mam być szczery, pierwsze wrażenie przy obcowaniu z Gloom Pro nie było dla mnie w ogóle przyjemne przez maraton testów myszek w cenie ponad 400 złotych. Jednak od razu przywołałem się do porządku, powtarzając sobie w duchu, że to model za 219 zł… i to bezprzewodowy, ale ze wsparciem trybu przewodowego „w razie czego”. 

Wspomniane uczucie było zresztą krzywdzące dla producenta, bo w rzeczywistości Krux Gloom Pro jest myszką po prostu dobrą, jeśli idzie o wykonanie. Nie przemawia do mnie wprawdzie ten rodzaj plastiku w formie przydymionego korpusu, bo w dłoni nie jest aż tak przyjemny, jak wyższej jakości matowy plastik bez takich udziwnień, ale przynajmniej jest stosunkowo lekki i wytrzymały (w Gloom Pro nic nie puka i nie trzeszczy).

W tym wrażeniu nie pomaga fakt, że ten rodzaj plastiku wybrano zapewne z myślą o umożliwieniu projektantom spełnienia swojego marzenia. Główną ozdobą tego modelu jest bowiem szereg sześciokątów foremnych po wewnętrznej stronie korpusu, które rozświetla zarówno tradycyjne podświetlenie roli, jak i logo producenta na tyle. 

Format myszki Gloom Pro jest z kolei dosyć tradycyjny, a rozmiary i symetryczny kształt nie wyróżniają jej na rynku, co wbrew pozorom jest dobre, bo powinna wpisać się w gust większej liczby potencjalnych nabywców. Zwłaszcza tych, którzy uwielbiają grać w dynamiczne produkcje i chwytają myszkę w stylu fingertip-grip lub claw-grip oraz w układzie 1+2+2.

Poza tym Gloom Pro posiada tradycyjne wyposażenie – port USB-C na przodzie do ładowania i korzystania z trybu przewodowego, dwa małe przyciski boczne, rolkę w towarzystwie przycisku funkcyjnego oraz trzy przyzwoitej jakości ślizgacze z zaokrąglonymi krawędziami. Pod tym na tyle kryje się prosta klapka, w której możemy przechowywać dołączony odbiornik USB.

Czytaj też: Test zasilacza Krux Generator 850 W

Dodatkowo na spodzie znalazł się prosty przełącznik Off/On/RGB. Ten drugi odpowiada za aktywację trybu bezprzewodowego, a trzeci (zupełnie opcjonalny) rozświetla logo producenta pod grzbietem.

Korzystanie z Gloom Pro na co dzień od razu zdradza jej największą wadę – zupełnie spartaczone wyważenie. Nie jest to delikatna różnica między tyłem, a przodem myszki, a tak ogromna, że nawet mniej wyczuleni na perfekcyjne wyważenie myszki będą mieli z tym problem. Poza tą wadą obiektywnie do Gloom Pro nie można się doczepić. 

Test przycisków

Nieokreślone przełączniki główne Omron pod głównymi przyciskami sugerują jedno – jakość ponadprzeciętną, bo najgorszej byłoby wtedy, gdyby producent nie wspomniał w ogóle o zastosowanych przełącznikach. Omrony są zwykle przyjemne, ale przeciętne w „klikaniu” i rzeczywiście w Gloom Pro spisują się tradycyjnie (przyzwoita responsywność, głośny i lekko twardy klik), ale coś w nich tutaj nie gra.

Mowa mianowicie o samych skrzydełkach myszki, które nie zostały odpowiednio solidnie osadzone na przełącznikach i przez to chybotają się na lewo i prawo podczas klikania. To niestety powoduje bardzo nieprzyjemny feeling, obok którego trudno przejść obojętnie – dla wrażliwych na takie bolączki Gloom Pro całkowicie odpada. 

Podobną jakość prezentuje sobą rolka. Pracuje się na niej przyjemnie do momentu, w którym będziemy przesuwać łożysko po łożysku w ślimaczym tempie. Kiedy jednak trochę się rozpędzimy, od razu poczujemy pod palcem chybotanie się rolki, a do naszych uszu dotrze nieprzyjemny dźwięk. 

Oprogramowanie i akumulator

Aplikacja do pobrania dla Gloom Pro jest być może najbardziej charakterystyczną cechą myszek, do której oprogramowanie robi się na jedno kopyto. Działać działa, wszystkie najważniejsze opcje (z dostosowaniem LOD na czele) dostajemy, ale korzystanie z niego jest bardziej jak powrót w czasie o kilka lat wstecz. 

Poza tym w Gloom Pro został wbudowany akumulator, będący zapewne głównym powodem nieodpowiedniego wyważenia. Ten pozwala myszce działać do 10 dni na jednym ładowaniu, czyli w tej cenie oferuje przyzwoity poziom wytrzymałości, ale przy korzystaniu z myszki po 10 godzin dziennie ten czas spada do około 5/6 godzin

Podświetlenie Gloom Pro

Tradycyjnie, bez polotu, ale przynajmniej jest. Na całe szczęście możemy bez większego problemu wyłączyć podświetlenie grzbietu, dzięki przełącznikowi i to zresztą radzę zrobić. Nie wygląda ono wprawdzie źle, a nawet nadaje myszce charakteru (to plus), ale drenuje akumulator.

Czytaj też: Test Asus Radeon RX 6750 XT ROG Strix OC

Dlatego też przy nieregularnym ładowaniu Gloom Pro, lepiej oszczędzić energię przynajmniej na tym i ograniczyć się do funkcyjnego podświetlenia pod rolką, które informuje nas o aktualnym (stosownie przypisanym) poziomie DPI.

Test sensora PMW3370

Jak zapewne wiecie, PMW3370 to jeden z obecnie najbardziej precyzyjnych sensorów optycznych na rynku, więc za samą jego obecność Gloom Pro należy się uznanie. Wysoka prędkość maksymalna, brak negatywnych zjawisk i niski LOD, to jego najważniejsze wyznaczniki, co w przypadku subiektywnej oceny musimy potwierdzić. Co jednak na ten temat mówią syntetyczne testy?

Wedle nich różnica między trybem przewodowym, a bezprzewodowym jest przeogromna w myśl ogólnej precyzji i rzeczywiście mogę to potwierdzić, choć w praktyce (podczas grania) wahania trudno było odczuć.

Poza tym PMW3370 spisuje się w Gloom Pro wzorowo i co być może najdziwniejsze, nie wykazuje interpolacji oraz jitteringu aż do poziomu 10000 DPI. Jest jednak na to proste wytłumaczenie i poczułem to od razu, kiedy zamiast standardowej czułości DPI musiałem ustawić w opcjach 2400-2600 DPI. Czułość jest bowiem w przypadku tego modelu przekłamana i to do tego stopnia, że wybór 1000 DPI odpowiada 500-600 DPI, a 19000 DPI… ledwie 10000 DPI. 

Test Krux Gloom Pro – podsumowanie

Podczas testu zauważyłem też, że w przeciwieństwie do droższych bezprzewodowych myszek, Gloom Pro wybudza się nie od razu po wykryciu zmiany położenia (ruchu myszki), a dopiero po naciśnięciu jakiegoś przycisku. Z jednej strony to dobrze, że producent zadbał o tryb czuwania, aby oszczędzać energię, ale z drugiej nie rozwinął go należycie. 

Czytaj też: Test obudowy NZXT H7 Flow

To więc kolejna wada wśród kilku pozostałych, które wymieniłem powyżej, ale szczerze? Krux Gloom Pro obecnie kosztuje 219 zł, więc z czasem spadnie zapewne w okolice 200 zł i jak na tego typu bezprzewodową mysz, zdecydowanie jest warty polecenia, ale tylko wtedy, kiedy bezprzewodowość to coś, za co możecie poświęcić przede wszystkim wykonanie myszki. W myśl zasady, że dodatek bezprzewodowego trybu dodaje do ceny myszek średnio 150-200 zł… no cóż, Krux musiał na czymś oszczędzać i wcale nas to nie dziwi.