Metody leczenia różnorakich dolegliwości, wykorzystywane przez naszych przodków sprzed setek lat, nierzadko budzą jedynie uśmiech politowania. Jedną z wyróżniających się na tym polu postaci był doktor Weisleder, który działał na terenie Berlina.
Mężczyzna twierdził bowiem, że jest w stanie wyleczyć każdą – nawet pozornie nieuleczalną – dolegliwość. Swego czasu jego gabinet cieszył się niemałą popularnością i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż Weisleder miał rzekomo pomagać swoim pacjentom korzystając z… promieni Księżyca.
Czytaj też: Wybrano najgorszy rok w historii ludzkości. I wcale nie chodzi o 2020
Kolorytu całej historii dodaje fakt, iż metody leczenia stosowane przez Weisledera były identyczne, bez względu na problemy trapiące jego pacjentów. W jaki sposób pomagał im berliński „lekarz”? Mężczyzna zalecał kierowanie części ciała dotkniętej chorobą w stronę Srebrnego Globu, podczas gdy sam w tym czasie wymawiał odpowiednie „zaklęcie”. Całość miała zostać powtórzona przez trzy kolejne noce, gdy nasz naturalny satelita był w pierwszej kwadrze.
Mieszkający w Berlinie Weisleder twierdził, że jest lekarzem
Jeśli komizm tej sytuacji nie jest jeszcze na odpowiednio wysokim poziomie, to należy dodać, że Weisleder nie był jedynym cudotwórcą w Berlinie. Nie był nawet jedynym berlińskim cudotwórcą o nazwisku Weisleder! W tym samym budynku, choć po innej stronie, urzędowała bowiem jego żona. O ile mężczyzna zajmował się męskimi pacjentami, którym kazał wystawiać swoje kończyny przez okno wychodzące na północ, tak jego żona leczyła kobiety z użyciem okna wychodzącego na południe.
Czytaj też: Lekarze hakują wirusy. W ten sposób mogą leczyć pacjentów
Jest to o tyle zabawne, iż podstawą leczenia stosowanego przez Weisledera miały być promienie Księżyca. W takim wypadku wygląda jednak na to, że jedno z małżonków (a najprawdopodobniej oboje) musiało okłamywać swoich klientów. Z czasem występki Weislederów się zakończyły, a ich demaskatorem był Marcus Herz, jeden z najbardziej znanych lekarzy w mieście. Udając, że cierpi na dnę moczanową, odwiedził miejscowy gabinet, by później opisać nietypowe metody leczenia w ramach swojego eseju.