Kolonizacja Marsa może być najlepszą szansą na przetrwanie naszego gatunku. Aby to było możliwe, ludzkość będzie musiała się zmienić.
Największe nazwiska świata nauki i techniki wzywają do kolonizacji Marsa. Mówił o tym Stephen Hawking, marzy o tym Elon Musk. Ale podbój tego nieznanego świata będzie różnił się od innych ekspedycji z przeszłości – Magellana, Kolumba czy Neila Armstronga. Sama podróż na Czerwoną Planetę i nasz pobyt na niej całkowicie zmieni ludzi. Zwłaszcza tych, którzy zdecydują się na Marsie zostać.
Daleka droga
Misja na Marsa może okazać się koniecznością. Chodzi o przetrwanie ludzkiego gatunku. Kiedyś na Ziemi zabraknie surowców, a być może warunki będą tak niekorzystne, że jedynym wyjściem będzie „przeprowadzka”. Raczej nie na Marsa, bo klimat tam jest wyjątkowo niegościnny, ale być może gdzieś dalej. Podróż na Czerwoną Planetę ma być pierwszym krokiem człowieka jako gatunku międzyplanetarnego.
- Przyszłość ludzkości pójdzie w jednym z dwóch kierunków. Albo staniemy się gatunkiem wieloplanetarnym i cywilizacją kosmiczną, albo utkniemy na jednej planecie, aż do jakiegoś zdarzenia oznaczającego ostateczne wymarcie – powiedział Elon Musk w ubiegłym roku.
Naukowcy i inżynierowie systematycznie rozwijają technologie niezbędne do podróży międzyplanetarnych, a ludzkość ani myśli o wymieraniu. Ale założenie stałej kolonii na Marsie jest problematyczne. Eksperci twierdzą, że długi okres izolacji na planecie, gdzie grawitacja i światło słoneczne są słabsze niż na Ziemi, a promieniowanie kosmiczne bardziej intensywne, może ostatecznie spowodować stałe zmiany ciał kolonistów. Stanie się gatunkiem międzyplanetarnym może oznaczać tak naprawdę powstanie nowego gatunku.
- Zdarza się to rutynowo zwierzętom i roślinom izolowanym na wyspach. Wystarczy spojrzeć na zięby Darwina. Ale podczas gdy specjacja na wyspach może zająć tysiące lat, wyraźny kontrast w warunkach na Ziemi i Marsie prawdopodobnie przyspieszyłby ten proces. W ciągu zaledwie kilkuset pokoleń, może 6000 lat, pojawiłby się nowy typ człowieka – powiedział dr Scott Solomon, biolog ewolucyjny z Rice University.
Nowy i lepszy?
6000 lat nie jest wcale długim okresem pod względem ewolucyjnym. W końcu Homo sapiens istnieje jako odrębny gatunek od ponad 200 000 lat. Niektórzy uczeni wątpią w tak szybką selekcję naturalną.
- Specjacja jest procesem długotrwałym, który zwykle wymaga izolacji reprodukcyjnej przez miliony lat. Niektóre populacje ludzi były izolowane przez tysiące lat i nadal są dalekie od bycia odrębnym gatunkiem. Jest zatem mało prawdopodobne, aby ludzie, którzy skolonizowali Marsa, stali się odrębnym gatunkiem – powiedział Mitteröcker.
Kluczową rolę może odegrać pozorny brak bakterii chorobotwórczych (tak przynajmniej sądzimy) na Czerwonej Planecie. Solomon powiedział, że gdyby ludzie osiedlili się na Marsie i żyli w pozbawionej zarazków kolonii na Marsie, układ odpornościowy ostatecznie utraciłby zdolność do walki z infekcjami.
Nie jest to dobra wiadomość, bo w przypadku powrotu na Ziemię lub kontaktu z osobami z naszej planety, które są przepełnione drobnoustrojami, koloniści byliby zupełnie bezbronni. To prawdopodobnie zachęciłoby osoby żyjące na Marsie do jeszcze większej izolacji.
Subtelne różnice
Marsjanie, którymi formalnie staliby się ludzie zamieszkujący Czerwoną Planetę, różniliby się od Ziemian. Anatomicznie, immunologicznie i fizjologicznie. Mogliby mieć znacznie grubsze kości, więc z wyglądu byliby masywniejsi. Trochę jak członkowie wymarłego gatunku australopiteków z rodzaju Paranthropus. Skąd takie zmiany? Kości muszą działać wbrew grawitacji, a ta na Marsie stanowi zaledwie 38% przyciągania ziemskiego. Ponieważ gęstość kości maleje w środowisku o małej grawitacji, grubsze kości byłyby dodatkowym plusem zmniejszającym szansę złamania.
Zmianie uległyby także oczy kolonistów Marsa. Czerwona Planeta znajduje się znacznie dalej od Słońca niż Ziemia, a niedobór światła słonecznego może przełożyć się na zmianę wielkości i kształtu oczu.
- W dobry dzień Mars wygląda jak zachmurzony dzień na Ziemi. Nasze oczy są przyzwyczajone do pewnej ilości światła na Ziemi. Jeżeli trzeba będzie dostosować się do nowych warunków otoczenia, zmieni się układ optyczny i mózg przetwarzający dane z siatkówki. Oczy będą większe – powiedziała dr Nathalie Cabrol, planetolog z SETI Institute.
Potrzeba ochrony większych oczu może być kolejnym powodem, dla którego czaszki kolonistów będą jeszcze wytrzymalsze. Nie można także zapominać o zmianie pigmentacji skóry. Z powodu mniejszej dostępności światła słonecznego, ciała kolonistów byłyby z czasem coraz bledsze, a ich włosy miały jasny odcień – blond, a być może nawet i biały.
Ale jest też druga opcja. Ponieważ marsjańska atmosfera jest cieńsza od ziemskiej, ludzie tam przebywający byliby narażeni na wysokie dawki promieniowania powodującego nowotwory. Pigmentacja pomaga blokować skutki promieniowania, a im ciemniejszy kolor skóry, tym lepsza ochrona. To oznacza, że Marsjanie mogliby mieć ciemniejszą skórę niż Ziemianie.
Czy się tam odnajdziemy?
Naukowcy zastanawiają się, czy ludzkość odnajdzie się na Marsie. Trudno jest przewidzieć psychologiczne skutki życia w odizolowanej kolonii z dala od macierzystej planety. Ale być może miałoby to także swoje dobre strony. Ludzie „odcięci” od typowo przyziemnych spraw, rozwinęliby własną hierarchię i wartości, stając się zupełnie niezależną, być może niepodległą grupą. Dokładnie tak, jak zostało to przedstawione w serialu „The Expanse”.