Kto by pomyślał, że codziennie oddajemy na zmarnowanie cenne składniki mogące stanowić solidną bazę nawozu dla roślin. Na dodatek spłukujemy je czystą i potencjalnie zdatną do picia wodą, której wkrótce zacznie nam brakować. Ludzki mocz dosłownie może uratować nam życie.
Jednym z efektów ubocznych toczącej się wojny w Ukrainie jest poważne zaburzenie łańcuchów dostaw wielu kluczowych produktów. Okazuje się, że nasz wschodni sąsiad jest jednym z największych producentów zboża i nawozów. Trudno sobie dziś wyobrazić uprawy na masową skalę bez użycia jakiegokolwiek nawozu.
Tymczasem azot, fosfor i potas wspomagające wzrost roślin można z powodzeniem pozyskać z ludzkiego moczu, co od pewnego czasu udowadniają ludzie zajmujący się tzw. „peecyclingiem”. Zdezynfekowany ludzki mocz nazwany roboczo Oga, poddano niedawno badaniom w Republice Nigru na ziarnach prosa perłowego.
Kryzys klimatyczny i ryzyko klęski głodu dają nam coraz więcej powodów do zastanowienia nad sposobami oszczędzania wody i optymalizacji upraw
Rolnicy w tym regionie Afryki borykają się z wyjątkowo niską urodzajnością gleby, a dodatkowo duży dystans od domów do farm i pól uprawnych utrudnia im skuteczne dostarczanie odpowiednich nawozów. Użycie ludzkiego oczyszczonego moczu wykazało wzrost wydajności upraw o blisko 30%.
W niektórych częściach świata zaczyna brakować też obornika wykorzystywanego do tej pory jako naturalny nawóz. Tymczasem z uryny rolnicy byliby w stanie uzyskać więcej naturalnego nawozu, przy dużo mniejszej liczbie ewentualnych patogenów, które mogą pojawić się w jego składzie.
Czytaj też: Tajscy farmerzy karmią kurczaki marihuaną. Nie robią tego dla ich relaksu
Ideę wykorzystania ludzkiego moczu jako nawozu promuje między innymi Rich Earth Institute. Według ich szacunków człowiek produkuje rocznie nawet 480 litrów moczu. Taki zasobów wykorzystany w rolnictwie wystarczy do pomocy w wyhodowaniu przeszło 140 kilogramów pszenicy.