Reklama
aplikuj.pl

Marta Kisiel „Pierwsze słowo” – recenzja książki.

Pierwsze słowo grzbiet książki

Pierwsze słowo od Marty Kisiel to moje drugie spotkanie z tą autorką. Przepiękna okładka przykuwa uwagę, a jak jest z treścią? Tym razem dostajemy jedenaście opowiadań o różnej tematyce, od zabawnych po smutne i refleksyjne. Zbiory opowiadań recenzuje się bardzo ciężko, zwłaszcza przy tak dużej ich różnorodności. Nie ma tutaj jednej fabuły, a wiele, jedne są lepsze, inne gorsze. Jak więc oceniam całość? Zapraszam do zapoznania się z moją recenzją.

Przekrój.

Pierwsze słowo to przekrój twórczości Marty Kisiel. Nie ma to tak osobistego i intymnego charakteru jak Azyl Jarosława Grzędowicza, ten zbiór to po prostu zbiór. Utwory opublikowane w czasopismach i antologiach, a także te, które jeszcze światła dziennego nie ujrzały. Tematyka ich jest tak różnorodna, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Mamy tutaj również drogę przez różne gatunki, sami możemy ocenić, w których Marta Kisiel pasuje nam najbardziej. Horror, fantasy, obyczajówka, a także hybrydy. Jedne zmuszają do refleksji, inne zasmucają, a kolejne rozśmieszają. Cała gama uczuć – do wyboru; co kto lubi i jak chce spędzić te parę chwil.

Pierwsze słowo2

Wybrana jedenastka.

Już  swoją okładką Pierwsze słowo podpowiada motyw przewodni całego zbioru. Jest nim Śmierć. Potraktowana żartobliwie lub wręcz przeciwnie – poważnie i z pełnym majestatem. Cóż, jedenaście opowiadań to sporo, by pokazać pewne zagadnienie z różnych, czasem nieoczywistych, stron. Rozmowa dyskwalifikacyjna, Katabasis, Dożywocie, Nawiedziny, Przeżycie Stanisława Kozika, Jadeit, Miasto motyli i mgły, W zamku tej nocy, Szaławiła, Cały świat Dawida, Pierwsze słowo.

Marta Kisiel pokazuje, że w wbrew własnym słowom opowiadania pisać umie, a to nie lada sztuka. Zamknąć pewną historię w kilku stronach, wykreować autentycznych bohaterów i bogaty świat. Choć z autorką miałam do tej pory styczność tylko przy okazji lektury Małego Licha, to muszę przyznać, że jej styl bardzo przypadł mi do gustu. Oczywiście największym minusem tego zbioru jest fakt, że te historie tak szybko się kończą. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy to lubi. Ale cóż, taki już urok krótkich form literackich.

pierwsze słowo 4

Treść.

Jeśli miałabym wybrać, które opowiadanie podobało mi się najbardziej, to wybrałabym Przeżycie Stanisława Kozika. To jedna z tych smutnych historii. Samotny, otoczony wianuszkiem osób człowiek, którego śmierci nikt nie zauważył. Trybik w maszynie firmy, który po prostu ma wykonywać swoją pracę bez gadania. Opowieść niezwykle aktualna, zmuszająca do zastanowienia się, czy sami nie traktujemy kogoś w ten sposób.

W pamięci zapadło mi również Dożywocie. Fani Lichotki i jej niecodziennych mieszkańców oczywiście wiedzą o co chodzi. Dla tych, którzy są w temacie laikami ( tak jak ja) – to spotkanie z bohaterami znanymi z Małego Licha i tajemnicy Niebożątka. Tym razem opowieść o tym, jak trafił tam wujek Konrad. Pełna humoru, bamboszek i alleluja. Bohaterowie dla jednych znani, dla innych dopiero do odkrycia i do pokochania. Konrad, Krakers, Szczęsny i Małe Licho gwarantują dobrą zabawę.

pierwsze słowo3

Podsumowując Pierwsze słowo.

Mogłabym oczywiście rozwodzić się nad każdą z tych jedenastu historii, ale chcę zostawić coś dla was. Gwarantuję, a właściwie Pierwsze słowo gwarantuje, dobrą zabawę dla każdego, niezależnie od preferencji czytelniczych. Lekkie pióro Marty Kisiel sprawia, że pochłania się stronę po stronie z niezwykłą przyjemnością. Bogaty wachlarz bohaterów i wykreowanych światów zapewni rozrywkę na kilka wieczorów. Jestem pewna, że do niektórych historii jeszcze nie raz wrócę. To właśnie lubię w zbiorach opowiadań – możesz łatwo do nich wracać. Nie trzeba też czytać ich ciągiem jak powieści. Można przeczytać jedno, a kolejne za tydzień, za miesiąc, a nawet za rok. W tym przypadku jednak wątpię w tak długie odstępy, Pierwsze słowo tak łatwo nie daje się odłożyć.

Moja ocena – 8,5/10. (i to tylko dlatego, że opowiadań było tylko jedenaście)

Dziękuję Wydawnictwu Uroboros za przesłanie egzemplarza do recenzji.