Naukowcy od wielu lat zastanawiali się, jaki był cel stawiania pomników na terenie Mezoameryki. W miarę jak różne teorie przenikały przez środowiska akademickie, zaskakujące odkrycie sprzed czterech dekad nadało nowy wymiar tym dyskusjom. Wynika z niego, że wiele posągów znalezionych w Gwatemali jest namagnesowanych.
Zespół naukowców wykazał, że rzemieślnicy rzeźbili postacie w taki sposób, aby namagnesowane obszary znajdowały się w okolicach pępka lub prawej skroni. Sugeruje to, że ludzie z tamtych obszarów byli zaznajomieni z pojęciem magnetyzmu oraz mieli jakiś sposób na wykrycie namagnesowanych plam. Wybrane przez artystów skały są bazaltami z wyżyn Gwatemali i wiele z nich zawiera sporo magnetytu, a także innych magnetycznych substancji.
Czytaj też: Rzeźbiarka nieświadomie zatruła się własnym dziełami
Skały zazwyczaj stają się namagnesowane w miarę ochładzania się, a minerały takie jak magnetyt, hematyt i siarczki żelaza zrównują się z ziemskim polem magnetycznym. Proces ten może wytworzyć wykrywalne pole magnetyczne, ale zazwyczaj jest ono niewiarygodnie słabe. W przypadku odkrytych posągów pole jest jednak znacznie silniejsze, nawet 4-krotnie bardziej niż ziemskie. Badacze sądzą, że odpowiada za to uderzenie przez piorun, co może doprowadzić do silnego namagnesowania. Nie wiadomo, w jaki sposób Mezoamerykanie byli w stanie wykryć te anomalie. Naukowcy sądzą, że rzeźby wiązały się z miejscowymi elitami, które chciały za ich pomocą podkreślić swoją pozycję w społeczeństwie.
[Źródło: phys.org; grafika: Roger Fu]
Czytaj też: Rzeźba Tutanchamona została sprzedana na kontrowersyjnej aukcji