Reklama
aplikuj.pl

Moja pozycja obowiązkowa na niedzielny wieczór – „Geniusz: Einstein”

Miałam przyjemność obejrzeć premierowy odcinek serialu „Geniusz: Einstein”- pierwszego fabularnego serialu National Geographic.

Nie byłam przypadkowym widzem, ponieważ świat nauki dla takiej zdeklarowanej humanistki jak ja, wydaje się niezwykle obcy i zarazem fascynujący. A na ekranie mamy okazję uczestniczyć w najważniejszych wydarzeniach z życia człowieka, który na tytuł geniusza absolutnie zasłużył.

Można śmiało założyć, że każdy słyszał o Albercie Einsteinie, ale czy każdy z nas tak naprawdę wie i rozumie, dlaczego ten człowiek wniósł tak wiele do naszej nauki, a co za tym idzie, do naszego pojmowania rzeczywistości?
Serial polecam tym, którzy mają w sobie jakiekolwiek pokłady ciekawości świata.


Dziś wszystkie informacje mamy na wyciągnięcie ręki, a nawet na „kliknięcie” w wyszukiwarce. Ale wystarczy pomyśleć, że genialni naukowcy, który poznawali i opisywali nasz świat lata temu, za narzędzie poznawcze mieli przede wszystkim… swój umysł i nieprawdopodobną ciekawość świata. Fascynuje mnie to, że nie dysponowali żadną nowoczesną technologią, urządzeniami, komputerami, programami ani aplikacjami, a potrafili zadumać się nad tak wielkimi sprawami jak istota światła, grawitacji, orbitowanie planet czy obwód Ziemi. I siłą własnego umysłu wykraczali poza granice rozumienia i pojmowania rzeczywistości, która zastali. Myślę, że to niesamowite, zmienić obraz świata mocą własnych myśli i obliczeń :)

Zaskoczyło mnie kilka rzeczy, o których warto wspomnieć. Otóż, gdybym nie wiedziała, że to serial, pomyślałabym z całą pewnością, że oglądam dobry film. Obsada aktorska, scenografia, efektownie i z rozmysłem wplecione retrospekcje do czasów młodości, a do tego piękne zdjęcia i scenografia, wszystko to tworzy niezwykle atrakcyjną i wciągającą kompozycję.
Zwróciło moją uwagę specyficzne, edukacyjne prowadzenie fabuły. Nie ma tu miejsca na niedopowiedzenia, na domysły o co chodziło, bo oglądając poszczególne sceny można bez problemu odczytać o jakim aspekcie aktualnie mowa, poznajemy tak sposób myślenia i usposobienie Alberta Einsteina, poszczególne postacie i wydarzenia, które go ukształtowały i zadecydowały o jego losie, w tym relacje rodzinne, miłości, sytuacja polityczna w Niemczech. Przekaz jest dosłowny, ale przez to czytelny. A serial nic na tej bezpośredniości nie traci, bo jest o czym opowiadać… Przy tym po pierwszym odcinku od razu widać, że jego historia pokazana nam będzie bez koloryzowania i „wybielania” postaci genialnego uczonego, a do łatwych w obyciu, jak wiadomo, nie należał.

Po obejrzeniu pierwszego odcinka przez dłuższy czas chodziła za mną myśl, czemu mnie nigdy nie zastanowiło czym jest światło albo czym jest czas, co więc takiego jest w głowach tych naukowców, że potrafią dostrzec (i rozwiązać!) kwestie, które my, „normalni” ludzie, traktujemy jako oczywisty element rzeczywistości. I przechodzimy nad nimi do porządku dziennego. A oni, ludzie z krwi i kości jak my, zostawili nam w spadku szerzej otwarte drzwi do poznania świata.

W rolach głównych występują Geoffrey Rush (Albert Einstein), Emily Watson (Elsa Einstein)oraz Johnny Flynn (jako młody Einstein).
Czekam na drugi odcinek z niecierpliwością, a Wam serdecznie polecam pierwszy odcinek „Geniusz: Einstein”, który możecie obejrzeć 23 kwietnia 2017 r. o godz. 21:30 na National Geographic.