Systemy myśliwca F-35 Lightning II dostały niedawno ważną aktualizację, która zapewnia temu amerykańskiego dziełu od Lockheed Martin możliwość uratowania siebie i pilota. Automatyczny system unikania kolizji z podłożem nie jest jednak aż tak nowy, bo po raz pierwszy trafił do myśliwca F-16.
Czytaj też: Mruganie z tymi soczewkami zapewnia „wbudowany zoom”
Nie trzeba zapewne tłumaczyć, że spotkanie myśliwca z ziemią do przyjemnych dla niego nie należy, a (co ciekawe) nie jest to aż tak rzadkie. Odrzutowce myśliwskie są szybkie oraz bardzo zwinne i choć generalnie działają na korzyść pilota, mogą również szybko wystawić go na niebezpieczeństwo.
Zasypanie pilota informacjami przy prędkości rzędu 800 km/h może doprowadzić go do dezorientacji przestrzennej, lub problemów z określeniem pozycji, czy prędkości. Na wysokości 6075 metrów podróż F-35 w stronę ziemi zajmie nawet poniżej 30 sekund, więc czasu na zauważenie i skorygowanie lotu nie ma za wiele. Zwłaszcza kiedy w grę wchodzą jeszcze siły grawitacyjne, które mogą spowodować u pilota chwilową utratę przytomności.
Automatyczny system unikania kolizji z podłożem (Auto-GCAS) sprawi, że większość przypadkowych zderzeń z ziemią zostanie zażegnana. Auto-GCAS wykorzystuje mapowanie terenu F-35, geolokalizację i systemy automatyki do wykrywania potencjalnych kolizji z ziemią. System najpierw powiadomi pilota o zbliżającej się kolizji i zaproponuje ścieżkę lotu poza niebezpieczeństwem. Jeśli pilot nie zareaguje, autopilot przejmie kontrolę i odleci samolotem na bezpieczną ścieżkę lotu.
Czytaj też: Autonomiczna łódź Pacific 950 zakończyła najważniejsze testy
Źródło: Popular Mechanics