Świątynia i otaczająca ją wioska zostały zalane wodą na skutek budowy tamy sprzed 20 lat. Teraz tysiące turystów i pielgrzymów gromadzą się na wyschniętym terenie, aby oddać szacunek ruinom. Wśród odwiedzających są mnisi zdobiący kwiatami posąg Buddy oraz byli mieszkańcy wioski, którzy wracają, by zobaczyć ruiny swoich domostw.
Świątynia buddyjska, zwana Wat Nong Bua Yai, była kiedyś centrum społeczności w okolicznych wioskach. To tam miejscowi uczestniczyli w rytuałach i uroczystościach oraz wykorzystywali przestrzeń jako miejsce spotkań. Susza ujawniła pozostałości Wat Nong Bua Yai w 2015 roku. Tegoroczna jest nawet silniejsza, a zbiornik, który wcześniej spowodował zalanie świątyni, jest prawie suchy. Również wiele innych zbiorników na terenie kraju jest niemal pozbawionych wody. Co więcej, rzeka Mekong jest najpłytsza od ok. 100 lat.
Czytaj też: „Piramida” z Indonezji prawdopodobnie była świątynią
Wszystko to dzieje się w okresie, który powinien być porą monsunową – najwilgotniejszą porą roku w Azji Południowo-Wschodniej. W rezultacie cierpią hodowcy ryżu, którzy polegają na zbiornikach zalewających pola ryżowe. Rząd Tajlandii stara się pomagać „tworząc” chmury – a dokładniej, wystrzeliwując chemikalia w powietrze, co powoduje kondensację chmur oraz opady deszczu. I choć takie rozwiązania są skuteczne na krótką metę, to w przyszłości mogą okazać się niewystarczające.
[Źródło: livescience.com; grafika: Reuters]
Czytaj też: Nurkowie znaleźli świątynie i skarby w zatopionym starożytnym mieście