Era dinozaurów z pewnością była dość specyficznym czasem. Naszą planetę zamieszkiwało wtedy wiele dziwnych stworzeń, które osiągały ogromne rozmiary. Jednym z nich był tylozaur – rodzaj morskiej jaszczurki dorastającej do kilkunastu metrów długości.
W tym przypadki chodzi o pozostałości osobnika, który zdechł niemal natychmiast po narodzinach. Znalezisko pochodzi sprzed 85 milionów lat i miało miejsce na terenie dzisiejszego Kansas. Tylozaur był gadem z rodziny mozazaurów i z pewnością nie należał do nisko gabarytowych zwierząt. Dorosłe osobniki osiągały bowiem nawet trzynaście metrów długości.
Co ciekawe, odkrycie szczątków nastąpiło jeszcze w XX wieku, a dokładniej – w 1991 roku. Wtedy naukowcy nie mogli rozpoznać dokładnego pochodzenia i uznali je za platekarpa. Ten dorastał do ok. sześciu metrów. Nowa analiza wykazała jednak, że naukowcy mają do czynienia z tylozaurem. Zwierzę zamieszkiwało wody wewnętrzne znajdujące się na dzisiejszym zachodzie Stanów Zjednoczonych. Zajmowały one pokaźny obszar północnoamerykańskiego kontynentu od 100 do 75 milionów lat temu.
Identyfikacja okazała się możliwa dzięki charakterystycznemu pyskowi zwierzęcia. Tylozaury posiadały długie pyski zaopatrzone w szereg ostrych zębów. Sęk w tym, że młody osobnik nie posiadał części zębów, co może świadczyć o ich wyrastaniu dopiero w późniejszym okresie życia. Poza tym wskazówki w rozpoznaniu stanowiły: wygląd zębów, ich rozstaw oraz charakterystyczna kość znajdująca się z tyłu szczęki. W czasie życia zwierzę miało długość ok. 2,2 metrów a sama jego czaszka to ok. 30 centymetrów.
[Źródło: livescience.com; grafika: Historical Biology]
Czytaj też: Współczesne dinozaury są bliżej niż mogłoby się Wam wydawać