Już w kwietniu nasz naturalny satelita ma wyglądać jeszcze bardziej efektownie niż zazwyczaj. Jego obserwacja powinna umilić nam czas spędzony na izolacji związanej z pandemią.
Co ciekawe, oficjalna nazwa nadchodzącej pełni to „różowy Księżyc”, choć błędnie sugeruje ona, że jego barwa faktycznie będzie różowa. Takie nazewnictwo wywodzi się jeszcze z dawnych czasów, kiedy to ówcześni mieszkańcy Ameryki w taki sposób nazywali dość rzadko spotykane zjawisko astronomiczne.
W nocy z 7 na 8 kwietnia Księżyc znajdzie się w odegłości 356 907 kilometrów od Ziemi. Ze względu na fakt, że jego perygeum wyniesie wtedy ponad 90%, astronomowie mogą mówić o wystąpieniu tzw. Superksiężyca. Z kolei gdyby obiekt ten znajdował się szczególnie daleko, a jego apogeum wyniosłoby co najmniej 90%, mielibyśmy do czynienia z Mikroksiężycem.
Czytaj też: Astronomowie zaobserwowali proces przemiany starej gwiazdy
Szczyt tego zjawiska powinien nastąpić w godzinach porannych w środę, ósmego kwietnia. Gdybyście jednak nie byli fanami wczesnego wstawania (bądź późnego chodzenia spać) to Księżyc powinien wyglądać niewiele mniej efektownie już dzień wcześniej bądź później.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News