Wszystko w imię nauki. NASA wystartowała z oddziałem Cold Atom Lab, który ma stworzyć kapsułę pozwalającą na długotrwałe utrzymanie temperatury bliskiej zera absolutnego. Mowa o poziomie rzędu −273,15 °C odpowiadającemu 0 stopniom w skali Kelvina… ale cytując klasyka – po co to komu?
Ano nauce. Tak się bowiem składa, że efektywne badanie zachowań kwantowych na ziemi jest możliwe wyłącznie przy osiągnięciu zera absolutnego. Pozwalają na to specjalne lasery, które zrzucają temperaturę specyficznych atomów (Bosego-Einsteina) do tej bliskiej zera absolutnego. Taka praktyka działa niestety wyłącznie przez ułamek sekundy, bo przeciwdziała temu po prostu grawitacja ziemska. Rozwiązaniem tego ma być stworzenie specjalnej kapsuły na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na której to występuje mikrograwitacja pozwalająca na dłuższe utrzymanie wspomnianych atomów w pożądanym stanie.
Plan jest całkiem prosty. W kapsule będzie generować się temperatura o 10 miliardów razy mniejsza, niż ta panująca w próżni, a następnie lasery i zjawisko elektromagnetyzmu wejdą do gry i spowolnią atomy do praktycznie stacjonarnego stanu. Zapewni to naukowcom od 5 do 10 sekund obserwacji (a nie jej setnych części), co pozwoli naukowcom na lepsze zrozumienie pojęcia fizyki kwantowej. Wniesie to oczywiście postęp naukowy na zupełnie nowy poziom, a może nawet pomoże nam w wykrywaniu tajemniczej ciemnej materii.