Łazik Mars 2020 przed zawitaniem na powierzchnie Czerwonej Planety w bliźniaczo nazwanej misji musi wycisnąć z siebie siódme poty w restrykcyjnych testach. NASA nie chce zapewne powtórzyć wpadki izraelskiego lądownika Vikram na Księżycu.
Czytaj też: NASA może już testować elektryczny samolot X-57 Mod II
Tym razem test wewnętrzny w Jet Propulsion Laboratory agencji kosmicznej w Kalifornii polegał na oddzieleniu łazika od elementu ostatniego stopnia schodzenia, który w teście został uniesiony przez dźwig. W praktyce bowiem, kiedy Mars 2020 wejdzie w marsjańską atmosferę 5 sierpnia 2020 roku, te ostatnie minuty przed lądowaniem będą wymagały złożonej serii działań, wykorzystując znacznie bardziej zaawansowaną wersję technologii lądowania w porównaniu do tego od łazika Curiosity.
Kiedy lądownik uderzy w górne partie atmosfery z prędkością hipersoniczną, będzie chroniony aerodynamiczną osłoną cieplną i tylnym modułem, który nie tylko odeprze ciepło wejścia podczas spowalniania, ale także zapewni mu możliwość manewrowania. Gdy spadnie do prędkości naddźwiękowych, seria spadochronów jeszcze bardziej go spowolni.
Po tym, jak statek kosmiczny zrzuci swój etap przelotowy i osłonę termiczną, na wysokości 1,6 km nad powierzchnią, lądownik będzie spadał z prędkością jedynie 274 km/h. W tym momencie zejścia łazik i przyczepiony do niego moduł powoli uruchomi osiem rakiet, które spowolnią całość w celu bezpiecznego wylądowania tak, że przy 20 metrach nad powierzchnią mars łazik będzie spadał z prędkością około 2,7 km/h. Wtedy to ładunki wybuchowe oddzielą łazik od modułu zejścia i misja wejdzie w nowy etap – eksploracji Marsa.
Czytaj też: Robaki z trzema płciami znalezione w jeziorze z arsenem w Kalifornii
Źródło: New Atlas