Na dnie oceanu Atlantyckiego znajdują się kominy wypełnione gazem cieplarnianym. Jeśli zawarty w nich metan trafi do atmosfery, globalne ocieplenie może nabrać ogromnego rozpędu.
Rozwój nauki powoduje, że wiemy coraz więcej o otaczającym nas świecie. Wiążą się z tym pewne negatywne konsekwencje – naukowcy nieustannie bombardują nas bowiem informacjami o niebezpieczeństwach grożących ludzkiej populacji. I życiu na Ziemi w ogóle. Tym razem wiadomość dotyczy globalnego ocieplenia, a dokładniej klatratów metanu, które mogą ten efekt spotęgować.
Owe klatraty są krystalicznymi substancjami złożonymi z cząsteczek metanu i wody. Powstają w sposób naturalny i mogą okazać się pomocne ze względu na możliwość pozyskiwania energii z zawartego w nich gazu. Sprawy wyglądają gorzej, jeśli popatrzymy na metan jako jednego z głównych sprawców efektu cieplarnianego. Złoża CH₄ szacowane są na biliardy metrów sześciennych, a samych kraterów na błękitnej planecie może być aż trzydzieści tysięcy.
Zagwozdką dla naukowców w najbliższych latach będzie zapewne to, jak zabezpieczyć klatraty, aby uniemożliwić ucieczkę metanu do atmosfery. Z pomocą może przyjść wspomniana już metoda pozyskiwania energii z kraterów, lecz na obecną chwilę jest to nieopłacalne i żadna firma nie chce zająć się taką działalnością na masową skalę. Najwięcej kraterów z CH₄ znajduje się u wybrzeży oceanów, m.in. w obrębie Zatoki meksykańskiej, Kanady, Japonii i Bliskiego Wschodu.