Przez ostatni Nintendo Switch dzielnie stawiał czoła hakerom z całego świata, ale przecież nic nie może trwać wiecznie. Exploit oddający w ręce użytkowników dostęp do jądra systemu operacyjnego, na którym bazuje najnowsza konsola Japończyków, trafił właśnie do sieci i umożliwia praktycznie każdemu obejście wszelkich zabezpieczeń.
Ta katastrofa dla Nintendo miała swoje początki jeszcze w marcu ubiegłego roku. Właśnie wtedy hakerzy stworzyli exploit powiązany z przeglądarką, który pozwolił na pobieżne zapoznanie się z systemem zabezpieczeń Switcha. Potem wszystko poszło z góry i ostatecznie trzy miesiące temu konsola doczekała się sposobu na zhakowanie systemu. Odpowiedzialna za to grupa Fail0verflow dała firmie 90 dni na reakcję, które minęły właśnie dziś. Ze względu na to i na powodzenie kilku innych ekip hakerów, exploit i poradnik co do jego zastosowania trafił właśnie do sieci.
Ten pozwala głównie na instalacje oprogramowania z nieznanych źródeł, co oczywiście otwiera drzwi potencjalnym piratom. Ci będą teraz w stanie stworzyć nielegalne instalki gier i ostatecznie uruchomić je Nintendo Switch. vFail0verflow ujawnili, że lukę w zabezpieczeniach posiada napędzający konsolę układ SoC Tegra X1. To właśnie on po małej modyfikacji umożliwia przejęcie kontroli nad mechanizmem wczesnego wykonywania.
Do tego trzeba wykorzystać tryb RCM, który jest powiązany z portem USB i domyślnie umożliwia wyłącznie ładowanie grafik. Jednak przez wspomnianą powyżej lukę użytkownik może uruchamiać z tego poziomu pliki wykonywalne. Do całej operacji potrzebujemy oczywiście Nintendo Switch, kabel USB oraz komputer ze specjalną dystrybucją Linuxa. Aby przeciwdziałać tej praktyce, Nintendo będzie zmuszone wydać nową rewizję swoich konsol. Wszystko ze względu na charakter exploita, którego działanie nie może zostać zniwelowane za pomocą aktualizacji oprogramowania.
Źródło: KitGuru