Diagnozowanie depresji nie jest prostym zadaniem. Należy wziąć pod uwagę różne objawy zgłaszane przez pacjentów oraz odpowiednie je zinterpretować. Przełom w tej dziedzinie mogą zrobić naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Badania przez nich przeprowadzone obejmowały minitorowanie aktywności mózgu ochotników przez czas od 7 do 10 dni. Pacjenci cierpieli na epilepsję i mieli wszczepionych od 40 do 70 elektrod w ramach rutynowego przygotowania do zabiegu chirurgicznego. Elektrody umieszczone zostały na powierzchni mózgu oraz w ich głębszych strukturach.
Porównując aktywności mózgów wszystkich pacjentów z danymi na temat ich nastroju, zespół wykrył ciekawe wyniki. 13 z 21 badanych wykazywało wspólny wzorzec aktywności w obszarze hipokampu i jądra migdałowatego mózgu. Silnie korelował on z codziennymi napadami złego samopoczucia czy stanu depresyjnego. Każdy z nich także wysoko ocenił swój lęk przed rozpoczęciem eksperymentów.
Badania potwierdzają wcześniejsze doniesienia o połączeniu tych obszarów mózgu z negatywnymi emocjami. Dzięki temu możliwe będą dalsze eksperymenty, które stworzą test na sprawdzenie, czy ktoś ma depresję i powinien rozpocząć leczenie.
Czytaj też: Smartfony i tablety mają niewielki wpływ na sen u dzieci
Źródło: https://newatlas.com/