Marka Pokemon zapisała się na kartach historii, jako jedna z tych najpopularniejszych i najbardziej dochodowych. Nic dziwnego, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat dostaliśmy masę gier, czy filmów z tymi stworkami. Wielu z nas dorastało nawet na Pokemonach i wygląda na to, że odcisnęło to piętno na naszym życiu.
Czytaj też:Antarktyczny „potwór z Loch Ness” był rekordowo wielki
Według ostatnich badań przeprowadzonych przez uniwersytet Stanforda, dorośli, którzy grali w Pokemon jako dzieci, mają niewielką zmarszczkę w korze wzrokowej mózgu. Ta aktywuje się w bardziej wzmożonym stopniu przy widoku grafiki z jednym z Pokemonów w porównaniu do tych, którzy nie mieli z nimi wiele wspólnego. Z założenia te często przypominają zwierzęta ze świata rzeczywistego, ale wyraźnie odróżniają się od nich. Mają zdecydowanie odmienne pyszczki/twarze i często wydają unikalne dźwięki, osadzając je w pamięci użytkownika.
Dzięki testom w badaniu Stanforda udało się wykazać, że:
[…] dorośli, którzy w dzieciństwie mieli styczność z Pokemonami, wykazują wyraźne rozproszone odpowiedzi korowe na Pokemon, a ich zaznajomiona ekscentryczność siatkówki, może przewidzieć miejsce reakcji Pokemonów w wieku dorosłym.
Szczerze? Niewiele z tego badania zrozumiałem i nawet nie jestem w stanie tego wyjaśnić, więc znawców tych biologicznych tematów zapraszam do komentarzy. Wygląda jednak na to, że wszystko sprowadza się do tego, że ci dorośli po prostu reagują preferencyjnie na widok tych stworków. Ważne jest też to, że autorzy badania twierdzą, że nie ma powodu do paniki przez te zmiany. Kora wzrokowa jest bowiem „jednym z najbardziej złożonych mechanizmów mózgu, złożonym z setek milionów neuronów” i zmienia się zależnie od dzieciństwa.
Czytaj też: 61 osób chce zjednoczyć świat za pomocą jednego tatuażu
Źródło: Popular Mechanics