Pewnego dnia Słońce eksploduje, ale zanim to nastąpi, ludzkość być może nie będzie już istniała. W międzyczasie jednak astronomowie mogą obserwować zmiany zachodzące w odległych gwiazdach, a jedną z nich jest Betelgeza.
Owa gwiazda znajduje się pomiędzy 520 a 650 lat świetlnych od Ziemi. W skali kosmicznej jest to „rzut beretem” a z powodu jej bliskości naukowcy przez lata byli w stanie ją obserwować. Ostatnio Betelgeza zachowywała się nieco dziwnie, skłaniając niektórych obserwatorów do zastanowienia się, czy wkrótce może dojść do jej wybuchu.
Betelgeza jest czerwonym nadolbrzymem, który tworzy ramię konstelacji Oriona. Ostatnie obserwacje tej gwiazdy pokazują, że stała się nadzwyczaj ciemna. W przeszłości obserwowano, że gwiazda rozjaśnia się, a następnie przyciemnia, ale ostatnie zmiany zwróciły uwagę wielu naukowców.
Świadomość, że gwiazda znajduje się na jednym z ostatnich etapów swojego życia, a także fakt, że jej zachowanie jest niezwykłe, jest dla niektórych wystarczającym „dowodem”, że wkrótce dojdzie do potężnej eksplozji. Tak się jednak nie stanie.
Bazując na tym co naukowcy wiedzą o Betelgezie, gwiazda ma jeszcze sporo życia przed sobą. Po zużyciu wodoru, gwiazda powiększyła swoje rozmiary, a teraz wykorzystuje dostępny hel. Kiedy ten się skończy, sprawy przybiorą ciekawszy obrót – helu starczy jednak na dziesiątki tysięcy lat. Co ciekawe, ewentualny wybuch Betelgezy nie stanowiłby zagrożenia dla naszej planety – byłby on jednak całkiem nieźle widoczny.