Chociaż tłumaczenie swoich błędów tym, że to ktoś inny tak naprawdę zawinił, nie sprawia najlepszego wrażenia (od czego jest bowiem główna kontrola jakości?), to NASA ma jednak naprawdę dobre uzasadnienie. Wszystko rozbija się o dwie nieudane próby wystrzelenia rakiet pogodowych w 2009 i 2011 roku, które były spowodowane oszustwem na jakości metalu.
Teraz NASA po okrągłych dziesięciu latach doszła do wniosku, że w obu tych przypadkach zawinił jeden z podwykonawców, któremu zlecono wykonanie jednego z elementów. Mowa dokładnie o części owiewek, dostarczonych przez Sapa Profiles, które nie spełniły wymagań co do jakości, ponieważ w ich produkcji nie wykorzystano wysoce specyficznego stopu aluminium, który spełniał rygorystyczne normy wytrzymałości i trwałości. Jak wspominałem wcześniej – specjaliści NASA mogli postarać się o sprawdzenie tego przed startem, ale po co mieliby, kiedy firma dostarczyła do nich wyniki testów, które wskazywały jasno, że wszystko gra?
Jak zapewne się już domyślacie, te wyniki były sfałszowane i nie tylko NASA na tym straciła, ale też kilka innych firm, które korzystały z usług Sapa Profiles. Oszczędności i głupota tamtejszego zarządu spowodowała niezliczone miliardy strat, bo sam koszt dwóch nieudanych startów rakiet NASA wyniósł około 700 milionów dolarów. A stracił na tym również Departament Obrony USA i „setki klientów komercyjnych”.
Sapa Profiles słusznie przyznało się do oszustwa, które trwało od 1996 do 2015 roku, ale zaprzecza, że to właśnie ich słabej jakości elementy zawiniły przy akurat tych dwóch rakietach NASA. Rzecz jasna, tonący brzytwy się chwyta, ale nie można patrzeć na tę sprawę wyłącznie jednej perspektywy, bo równie dobrze to NASA mogło doszukiwać się takich problemów przez lata, aby finalnie obarczyć winą jednego z podwykonawców.
Czytaj też: Księżyc mógł powstać w wyrzuconej na orbitę magmy z Ziemi
Źródło: Popular Mechanics