Naukowcy skorzystali z techniki obrazowania wielospektralnego, aby odtworzyć obrazki i podpisy na mapie z 1491 roku. Najprawdopodobniej stanowiła ona jeden z elementów wyprawy Krzysztofa Kolumba, która przyczyniła się do odkrycia Ameryki.
Niemal całe pismo znajdujące się na dokumencie wyblakło. Dzięki zastosowaniu najnowszych technologii cyfrowego odtwarzania udało się jednak udowodnić, że ta prawie 530-letnia mapa nie pomogła tylko Kolumbowi, ale również Martinowi Walseemüllerowi, który w 1507 roku po raz pierwszy użył określenia „Ameryka”.
Mapa ma wymiary 1,2m x 2m i powstała przy zaangażowaniu niemieckiego kartografa zamieszkującego Florencję – Henricusa Martellusa. Pojawiły się na niej takie kontynenty jak Afryka, Europa oraz Azja. Czarny ląd został przedstawiony w dość koślawy sposób i, co oczywiste, zabrakło na niej obu Ameryk. Już w latach 60. próbowano odtworzyć zapisy znajdujące się na płótnie, jednak ówczesne technologie nie pozwoliły dokonać tego w stu procentach.
Teraz szef projektu, Chet Van Duzer, spędził 10 dni na fotografowaniu mapy. Zrobił to z użyciem różnych długości fali, od ultrafioletu po podczerwień, ponieważ elementy zostały narysowane odmiennymi rodzajami pigmentów, przez co inaczej reagowały na światło. Łącznie proces potrwał kilka miesięcy.
Jednym z argumentów przemawiających za profesjonalizmem mapy jest brak na niej potworów morskich. Ich rysowanie było popularną praktyką, ponieważ niewykwalifikowani w kartografii artyści często umieszczali je na rysunkach. Dodatkowo znajduje się na niej bardzo duża ilość tekstu łacińskiego, a Martellus zrobił przed jej wykonaniem spore rozeznanie naukowe.
Jest niemal pewne, że Kolumb widział tę mapę lub jej inną wersję. Z pewnością dostarczyła mu ona informacji na temat geografii świata. Niekoniecznie były one dokładne, bowiem, jak dobrze wiemy, odkrywca dotarł do Ameryki dość przypadkowo.
[Źródło: livescience.com; grafika: Lazarus Project]