„W kosmosie nie można marnować niczego. To zbyt cenne” – te słowa CEO firmy Nanorack idealnie nakreślają plan radzenia sobie z kosmicznymi śmieciami.
Te są oczywiście ogromnym problemem, na który składają się wszelkiej maści szczątki ze starych silników rakietowych, czy rozbitych satelitów. Te krążą wokół Ziemi z przerażającą prędkością, stwarzając ryzyko zarówno dla obecnych na orbicie satelitów, jak i przyszłych misji kosmicznych. Według niektórych szacunków w kosmosie unosi się obecnie około 34000 kawałków większych niż 10 centymetrów. Wprawdzie pojawiło się wiele pomysłów na usunięcie tych zanieczyszczeń, ale ta nowa koncepcja jest zdecydowanie najbardziej ambitna.
Mowa o owocu współpracy między kanadyjskim startupem kosmicznym Maritime Launch Services, a komercyjną firmą kosmiczną Nanoracks. Wspólnie wpadli na pomysł przekształcenia tych śmieci w „placówki” w całym Układzie Słonecznym w postaci kosmicznych magazynów, hoteli, składów paliw i czego tylko dusza zapragnie.
W ramach umowy Nanorack będzie pracował nad renowacją rakiet drugiej firmy. Jednak rakiety Cyclone 4M, które ta ma nadzieję wykorzystać, nie są wystarczająco duże, aby mogły być wykorzystane w tym procesie. Oznacza to, że ten plan pozostaje w zakresie dosyć odległej przyszłości. Według raportu Nanoracks rozważa zastosowanie robotów do spawania w przestrzeni kosmicznej po zgromadzeniu odpowiedniej ilości materiałów w jednym miejscu.