Nowa generacja konsol może być pojedynkiem Sony i Nintendo. Microsoft brzmi jakby się zagubił.
Co jest potrzebne na rynku konsol? Konkurencja. Mamy trzy silne firmy, które mogą walczyć ze sobą o klientów, oferując coraz lepsze usługi i gry. Jeśli jedna z nich zdominuje rynek to potem wszyscy wiemy, jak to się kończy. O PlayStation Now możemy sobie co najwyżej pomarzyć.
Microsoft tymczasem zaczął w połowie aktualnej generacji podejmować o wiele lepsze decyzje, choć wciąż Nintendo Switch, które zaliczyło falstart radzi sobie lepiej. Zdawało się już, że Microsoft wie co zrobił źle i na next-geny dostaniemy potężny sprzęt z doskonałymi grami.
Niestety, firma podążając za misją o nazwie „nie chcemy Was ograniczać co do sprzętu” doprowadziła już do tego, że prawdziwie nextgenowe gry będą dostępne na premierę tylko na PlayStation 5. Ale może, gdy Xbox Game Studios zaczną wypuszczać swoje „ekskluzywne” gry na PC i Xboxa, to w końcu (z rocznym opóźnieniem) nawiąże się porządna rywalizacja, na której zyskają konsumenci.
Problem jednak w tym, że w MS nie widać woli walki. Matt Booty z Microsoftu, pochwalił Sony za to, że firma wykonuje fantastyczną robotę ze społecznością, sprzedażą konsol czy liczbą wspaniałych, własnych gier. Po takich słowach dodał jednak, że Microsoft nie chce pojedynku z Sony, bo chcą się skupić na swoich obietnicach. Jakie to rzeczy? „Wydawanie gier w określonym przez siebie czasie”.
Czyli w sytuacji, gdy konkurencja tworzy kolejne mega-hity czy to na Nintendo Switch czy PlayStation 5, to MS uczy się wydawania gier. Oprócz tego Booty wspomniał, że Microsoft dalej chce tworzyć postacii oraz historie, które pojawią się na różnych urządzeniach i platformach.